Konferencja Silesia 2030 w Brukseli - świat ignoruje unijną politykę energetyczną
Pod hasłem "Ciemna strona Europejskiego Zielonego Ładu" w środę 22 marca w siedzibie Parlamentu Europejskiego w Brukseli odbyło się spotkanie eksperckie w ramach VII edycji Konferencji Silesia 2030.
Organizatorem konferencji jest europoseł Grzegorz Tobiszowski, a udział wzięli m.in. pełnomocnik rządu ds. transformacji spółek energetycznych i górnictwa węglowego, wiceminister MAP Marek Wesoły, liczni posłowie o europosłowie z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (m.in. Beata Szydło, Beata Kempa, Bogdan Rzońca, Kacper Płażyński, Grzegorz Gaża i in.), szef katowickiej Regionalnej Izby Gospodarczej Tomasz Zjawiony, przedstawiciele Europejskiego Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego Euracoal, przemysłu, nauki i mediów.
- Skażone rzeki, chore dzieci, miliony ton elektroodpadów, ogromne emisje, wyzysk afrykańskich górników przez chińskich właścicieli kopalń, uzależnienie od dostaw surowców i ogromne wzrosty ich cen - to ciemne strony Zielonego Ładu. Bez ideologii i demagogii, wsparci rzetelnymi i merytorycznymi głosami naukowców, chcemy pokazać je w sercu Unii Europejskiej, sprowokować do refleksji, czy unijna polityka klimatyczna rzeczywiście chroni klimat i środowisko – mówił Grzegorz Tobiszowski.
- Polityka energetyczna UE nie może być oparta w tak dużym stopniu na dostawach zewnętrznych. Sprawiedliwa transformacja w centrum zmian obok klimatu musi stawiać człowieka, obywatela Polski czy UE. Wygórowane ambicje klimatyczne nie mogą prowadzić do wykluczenia energetycznego i utraty konkurencyjności przemysłu UE. Najuboższego obywatela UE musi być stać na energię. Nie bójmy się przyznać do popełnionych pomyłek! Odnieśmy się do kontekstu merytorycznego, a nie politycznego – zaznaczył wiceminister Marek Wesoły.
Prelekcje wygłosili prof. Adam Smoliński, sekretarz naukowy Głównego Instytutu Górnictwa oraz Tomasz Rogala, prezydent Euracoal i prezes Polskiej Grupy Górniczej S.A., którzy omówili ryzyka związane z brakiem surowców do realizacji zielonej transformacji.
Tomasz Rogala podkreślił, że fakty nie świadczą o trosce UE o klimat i środowisko planety, a tylko o przesunięciu emisji z Europy do Azji.
- W ciągu dwóch ostatnich dekad niemal dwukrotnie wzrosła na świecie produkcja węgla. Jego zużycie systematycznie rosło, chociaż na kolejnych szczytach klimatycznych COP podejmowano różne zobowiązania, a fakty niezbicie świadczą o tym, że tania energia z węgla była jednym z elementów rozwoju i ekspansji państw azjatyckich, przede wszystkim Chin - mówił szef Euracoal i PGG S.A.
W zeszłym roku globalna produkcja węgla osiągnęła historyczny rekord, wynosząc 8,4 mld t. Była o 700 mln t wyższa niż w 2020 r. oraz aż o niemal cztery miliardy ton wyższa niż w 2000 roku na początku XXI w! Zatem paradoksalnie z każdą kolejną światową konferencją klimatyczną COP produkcja węgla rosła, przenosząc się z państw rozwiniętych na wschód do Azji. Produkcja węgla w UE spadła przez dwie dekady o połowę, ale na świecie wzrosła o ponad 80 proc., a w Chinach o ponad 200 proc.
Dla wielu państw, głównie rozwijących się z ekspansywnym modelem gospodarki jak Chiny, węgiel pozostaje równorzędnym źródłem energii obok gazu czy OZE. Według szacunków do 2050 r. udział OZE w produkcji energii elektrycznej ma wzrosnąć aż trzykrotnie (z 18 do 56 proc.), ale w tym czasie na świecie zużycie węgla wcale nie ustanie, a tylko obniży się o 20 proc.
Jeżeli plany UE mają zostać zrealizowane do połowy XXI w., trzeba będzie zbudować na kontynencie 200 tys. nowych elektrowni wiatrowych na lądzie i 20 tys. nowych siłowni morskich – to znaczy, że tempo realizacji inwestycji w elektrownie wiatrowe musiałoby wzrosnąć aż pięciokrotnie. Trzy razy intensywniej niż dziś trzeba by również prowadzić inwestycje fotowoltaiczne, bo z wyliczeń wynika, że UE potrzebować będzie do 2050 r. aż 3 mld nowych paneli PV.
Unijna transformacja energetyczna wyzwala skokowy wzrost zapotrzebowania na minerały ziem rzadkich. Na przykład popyt na podstawowy do produkcji baterii lit wzrośnie do połowy wieku 20 razy, na neodym 26 razy, zapotrzebowanie na grafit, miedź, nikiel, kobalt, czy aluminium do wytwarzania samochodów elektrycznych wzrośnie trzydziestokrotnie. Im szybsza dekarbonizacja, tym większy wzrost popytu na surowce ziem rzadkich niezbędne do rozwoju OZE.
USA deklarują, że odejdą od węgla do 2040 r., UE do 2050 r., Chiny do 2060 r. a Indie do 2070 r. Jeżeli jednak Chiny rzeczywiście chcą w takim terminie zastąpić 4 mld t zużywanego obecnie węgla odnawialnymi źródłami energii, będą potrzebowały niewyobrażalnych ilości metali ziem rzadkich. MZR są już dziś niezwykle deficytowe na świecie, a UE jest uzależniona od ich importu, który w przypadku wielu z nich w 90 proc. pochodzi właśnie z Państwa Środka. Chiny są największym na świecie producentem MZR - wytwarzają ich rocznie 210 tys. t, jednak na eksport przeznaczają tylko 45 tys. t, bo już teraz zużywają trzy czwarte całej swojej produkcji na własne potrzeby.
- Dekarbonizacja Chin do 2060 r. może oznaczać zahamowanie eksportu i odcięcie m.in. Europy od dostaw surowców, bez których nie mogą powstawać nowe moce OZE. Zatem, aby nie powtórzyć kryzysu energetycznego niezbędnym jest zbudowanie bezpiecznego i trwałego łańcucha ich dostaw, zaś zmiana źródeł energii powinna być ostrożna i skorelowana z uruchomieniem nowych. Nie powinniśmy powtarzać błędów roku 2022, kiedy odcięcie od dostaw węglowodorów z Rosji, głównie gazu i węgla, spowodowało gwałtowny wzrost ich cen i jednocześnie poszukiwanie węgla krajowej produkcji - przestrzegł Tomasz Rogala.
Skutkiem deklaracji o szybkim odchodzeniu od węgla już obecnie są spektakularne wzrosty cen. Na przykład lit, którego cena wynosiła w 2020 r. 75 euro/t, po ogłoszeniu przez UE planów Fit for 55 i RepowerUE podrożał w 2022 r. o… półtora tysiąca procent do 1100 euro/t, a jego cena będzie nadal rosła, wprost proporcjonalnie do wzrostu popytu, którego nie da się zaspokoić. Zgodnie z przewidywaniami UE przeciętny samochód elektryczny przez ponad dekadę podrożeje dwukrotnie i będzie kosztował w 2035 r. 65 tys. euro, czyli ok. 300 tys. zł. Nieprawda, że w wyniku transformacji w przyszłości czeka na nas tania energia, będzie ona technologicznie czysta, lecz bardzo droga i drożejąca.
Aby uniknąć opisanych zagrożeń, plan odchodzenia od węgla w UE musi zostać skorelowany z bezpiecznymi dostawami metali ziem rzadkich do Europy. Dzisiaj podstawą tych dostaw są zwykłe bilateralne umowy, które można przerwać w dowolnym momencie. W Europie nie istnieje też żadna kopalnia tych minerałów, uzależnienie UE od zaopatrzenia przez import jest całkowite.
- Krytykujemy unijną politykę energetyczną nie dlatego, że uchodzi za "zieloną", gdy węgiel jest "czarny", ale dlatego, że krótkowzrocznie funduje nam ona katastrofalny deficyt energii i niebotyczne wzrosty cen. Tylko ktoś całkowicie zaślepiony nie dostrzega dziś faktu, że świat zupełnie zignorował założenia Porozumienia Paryskiego i dekarbonizację. Zamiast redukować emisje, najwięksi gracze, jak Chiny, Indie, USA i cała niemal Azja radykalnie zwiększają produkcję i konsumpcję energii. Wyjątkiem jest wyłącznie UE, której przemysł szybko traci konkurencyjność a energetyka wkrótce odcięta zostanie od surowców nieodzownych do dalszego rozwoju odnawialnych źródeł energii. W czasie, gdy planujemy wymianę na OZE całych miksów energetycznych, te właśnie OZE - mimo, że przybywa ich bardzo dynamicznie dzięki subwencjonowaniu - nie zdołały pokryć samego tylko wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną na świecie w 2021 roku!
Paradoksalnie wzrost ten musiał zostać pokryty w większości ze spalania w elektrowniach węgla i paliw kopalnych. Zatem obiektywne fakty zaprzeczają obecnej polityce energetycznej w UE. Prowadzi ona wprost do katastrofy. Dlatego właśnie postanowiliśmy mówić o niebezpiecznej ciemnej stronie Europejskiego Zielonego Ładu. Apelujemy o ostrożność i równowagę. Jeśli OZE są tańsze, zbudujmy najpierw ich planowany potencjał i niech naturalnie wyprą węgiel - wyjaśnił Tomasz Rogala, prezydent europejskiego stowarzyszenia Euracoal i prezes zarządu polskiej spółki PGG S.A., największego w UE producenta węgla energetycznego.
Zwrócił uwagę uczestników, że szybkie wygaszenie europejskiego górnictwa pozbawi UE specjalistów, którzy są niezbędni w górnictwie nowego typu przy pozyskaniu minerałów koniecznych dla OZE.
Organizator konferencji Grzegorz Tobiszowski przypomniał, że „ideą transformacji UE jest ochrona klimatu, wzrost konkurencyjności unijnej gospodarki, poprawa jakości życia. na całej planecie, a nie tylko w UE.”
- W teorii wygląda to wszystko wspaniale. A praktyka? Skokowy rozwój źródeł odnawialnych i elektryfikacja transportu wymagają ogromnych ilości surowców, nie tylko węgla i stali, ale też miedzi, kobaltu, litu, niklu i metali ziem rzadkich. Ich wydobycie i rafinacja wiąże się z degradacją środowiska, wielkimi emisjami i użyciem ogromnych ilości wody. Europejski postęp boleśnie odczuwają biedne obszary Afryki, Ameryki Południowej, Azji. Toksyczne ścieki z produkcji wpuszczane są do rzek powodując skażenie całych regionów. W kopalniach odkrywkowych drążone są wykopy wielkości miast.
Energia potrzebna do produkcji surowców pozyskiwana jest z węgla spalanego bez jakichkolwiek norm środowiskowych. Światowe zużycie węgla wciąż rośnie. Komisja Europejska chwali się malejącymi emisjami na terenie wspólnoty. Tymczasem globalne emisje wciąż rosną, między innymi dlatego, by zaspokoić potrzeby unijnej transformacji. Klimat jest jeden dla całej planety. Przesunięcie emisji poza obszar UE nie rozwiązuje problemu, a jeszcze go pogłębia – oskarżał Grzegorz Tobiszowski.
Podkreślił, że recykling obejmuje dziś tylko około jednego procenta elektrośmieci. Reszta trafia do krajów Trzeciego Świata, gdzie tworzone są gigantyczne wysypiska, a ludzie, także dzieci, odzyskują z nich surowce - chorują i umierają zatruci toksynami. W kopalniach często należących do chińskich lub rosyjskich właścicieli afrykańscy górnicy pracują niemal niewolniczo, w skrajnie trudnych warunkach, bez podstawowych praw pracowniczych.
- Unia Europejska boleśnie odczuła 40-procentowe uzależnienie od paliw z Rosji. Tymczasem zielony Ład UE jest całkowicie zależny od takich krajów, jak Chiny, Indonezja czy Demokratyczna Republika Konga. To niezwykle niebezpieczne zjawisko, grożące załamaniem się całej polityki klimatycznej w przypadku zerwania łańcuchów dostaw – przestrzegał Grzegorz Tobiszowski.
W podsumowaniu stwierdzono m.in., że:
■ przedstawiciele KE składają gołosłowne zapewnienia o dostępności surowców kluczowych do budowy OZE i bezpieczeństwie ich dostaw, podczas gdy w rzeczywistości OZE i elektryczny transport wymagać będą znacznie większej ilości surowców niż technologie konwencjonalne;
■ ponieważ wydobycie i rafinacja tych surowców powodują dziś degradację środowiska i ogromne emisje gazów cieplarnianych, nie można mówić uczciwie o w pełni „zielonej energii”;
■ Unia Europejska powinna zwolnić tempo transformacji, by nie rozdymać sztucznie popytu, powodującego skokowy wzrost cen;
■ należy też odbudować europejski sektor wydobywczy, by w możliwie największym stopniu pozyskiwać potrzebne surowce we własnym zakresie;
■ w imporcie surowców UE musi dywersyfikować kierunki dostaw, aby nie dopuścić do uzależnienia od krajów niedemokratycznych;
■ UE powinna także żądać od eksporterów na innych kontynentach przestrzegania norm środowiskowych, a także bezwzględnego przestrzegania praw pracowniczych i praw człowieka (np. zakazu pracy przymusowej, zatrudniania dzieci i młodocianych, ochrony zdrowia i BHP);
■ nie należy rezygnować z konwencjonalnych źródeł energii opartych na paliwach kopalnych, lecz korzystać z nich, rozwijając technologię, by stała się bardziej efektywna i proekologiczna;
■ konieczny warunek powodzenia transformacji wymaga, aby najpierw zbudować źródła energii odnawialnej w ilości zabezpieczającej potrzeby Unii Europejskiej, a dopiero później likwidować energetykę opartą na paliwach kopalnych.
(zdjęcia: PGG S.A. i transmisja obrad )
Udostępnij tę stronę