Prezes PGG S.A. w debacie węglowej "Dziennika Zachodniego" na Targach Górnictwa
- Odpowiednie otoczenie regulacyjne jest niezbędne, by inwestować średnio czy długoterminowo w górnictwo węgla. Determinuje to, że inwestowanie ma sens. Dzisiaj trudno mówić o podejmowaniu długookresowych decyzji. Kluczowe jest ustalenie zasad funkcjonowania węgla w systemie - mówił prezes Polskiej Grupy Górniczej S.A. Tomasz Rogala uczestniczący w czwartek 8 września 2022 r. w debacie węglowej "Dziennika Zachodniego", którą zorganizowano w ramach Międzynarodowych Targów Górnictwa, Przemysłu Energetycznego i Hutniczego Expo Katowice.
Rozmowa z Tomaszem Rogalą - prezesem Polskiej Grupy Górniczej S.A.
System wydobywczy w Polsce przeżywa stagnację, jednak są plany żeby wydobycie zwiększyć o kilka procent w tym roku, i stale je zwiększać tak by udział węgla w polskim miksie energetycznym wynosił 65 procent. Czy na tę chwilę jesteśmy w stanie wydobywać więcej węgla?
- Wielokrotnie mówiliśmy o tym, że procesy inwestycyjne w górnictwie i to co prowadzi do zwiększenia wydobycia węgla wymaga przynajmniej dwóch lat przygotowań. Trzeba mieć na uwadze, że do węgla trzeba się dostać. To co jest potrzebne do tego procesu to otoczenie regulacyjne. Chciałbym na początku przenieść się do roku 2021. Wtedy została wynegocjowana i zawarta umowa społeczna, która wprost mówiła o zamknięciu kopalń do roku 2049. Tym procesem rządziły dwa dogmaty, pierwszy, że w systemie będzie coraz więcej taniego gazu, gazu naturalnego, który przez koszt i emisyjność wyprze węgiel, również, że będzie dużo węgla importowanego, który będzie zawsze tańszy. Drugą zasadą miało być szybkie inwestowanie w odnawialne źródła energii, które zapewnią obywatelom znacznie tańszą i bardziej przystępną energię. Te dwie zasady cały czas przewijały się przez te trudne negocjacje i były źródłem rozmów o odchodzeniu od górnictwa. Natomiast chciałbym przedstawić jak te zasady działają dzisiaj. Po niespełna dwóch latach przyglądamy się cenom gazu i importowanego węgla, które miały wypierać polski węgiel. Średnia cena polskiego węgla to w tej chwili 18 zł za 1GJ. W przypadku węgla z importu to ok. 46 do 50 zł za GJ. W przypadku gazu okazuje się w tej chwili mówimy o kosztach rzędu 310 zł za GJ. W związku z tym, pierwsza zasada, która legła u podstaw budowy umowy społecznej stała się mitem. Dzisiaj, gdyby cały polski węgiel zamienić na gaz to trzeba by znaleźć w systemie dodatkowe 195 mld zł. Tę kwotę trzeba by przenieść na gospodarstwa domowe, żeby ten w cudzysłowie starszy gaz sprzed dwóch lat dostarczyć. To jest liczbowe ujęcie, które chyba dobrze obrazuje jak mają się założenia i zasady do ich wykonania.
Wspominał pan o drugiej zasadzie stojącej u podstaw zawieranej z górnikami umowy społecznej, która opierała się na inwestycjach w OZE. Czy z tej części umowy wyniknęło coś co w obecnych chwilach kryzysu umożliwiłoby zastąpienie węgla?
- Na dziś informacje podawane przez giełdę co do cen energii pokazują następujące liczby: Austria - 81 procent OZE w miksie energetycznym cena jednej megawatogodziny to 2347 zł, kolejnym przykładem mogą być Niemcy z udziałem 45-procentowym w OZE, u naszych zachodnich sąsiadów cena MWh wynosi 1990 zł. W Polsce mamy 17-procentowy udział, który przekłada się na 1144 zł za MWh. Tak przedstawia się druga zasada, która rządziła naszą umową społeczną i która odnosiła się do tego procesu. Innymi słowy można powiedzieć, że mechanizm nie działa. To, że któryś z krajów członkowskich ma 81-procentowy udział w OZE nie oznacza, że ma tańszą energię. Wynika to z tego, że ten ostatni element, który jest najdroższy buduje w systemie czy na giełdzie energii cenę dla całego wolumenu i tak właśnie się to kończy.
Jeżeli chodzi o otoczenie regulacyjne. Co powinno się zmienić by inwestowanie w górnictwo miało sens?
- Otoczenie regulacyjne jest niezbędne, by inwestować średnio czy długoterminowo w górnictwo. Ono determinuje to, że inwestowanie ma sens. Trudno dzisiaj mówić o podejmowaniu długookresowych decyzji. Ustalenie zasad funkcjonowania węgla w systemie jest kluczowe. W zapisach traktatowych, podczas przystąpienia Polski do Unii Europejskiej znajduje się zapis, że każde państwo ma prawo do samodzielnego kształtowania miksu energetycznego. Ten zapis został skutecznie rozmontowany przez system ETS. Teraz z jednej strony mamy pełne prawo do kształtowania miksu, jednak z drugiej strony obowiązują nas normy ETS, które dokładnie określają rodzaje energii, z której będziemy korzystać. Pierwszą i niezbędną rzeczą, którą powinniśmy zrobić by mówić o długookresowych inwestycjach w węgiel, jest przyjęcie zasady, że jeżeli rok 2050 stanowi granicę neutralności klimatycznej, to państwa członkowskie UE same określają jak do tego dojdą. Same określą tempo, narzędzia i sposób budowy systemu. Powinno się również uznać węgiel za paliwo przejściowe i zaprzestać stosowania wobec węgla, jak również inwestycji w ten sektor norm i działań sankcyjnych, które eliminują rzeczywiste inwestowanie w to źródło energii. Gdy popatrzymy na rok 2050, to przed nami bardzo krótki czas. Budowa elektrowni zajmuje 10 lat. Mamy wymienić 63 procent mocy. Najpierw powinno się skoncentrować na budowie nowego systemu opartego o czyste źródła, który umożliwi zastąpienie węgla. Stosownie do oddawania kolejnych elementów złożonych z OZE powinno zacząć się rozłączać system dotychczasowy. Paradoksalnie dziś się trzeba zastanawiać nie tylko jak nie przeszkadzać, tylko jak pomóc temu sektorowi, żeby on mógł pełnić funkcję transformacyjną do 2050 roku. bo zostało już naprawdę niewiele czasu. Podkreślę jeszcze raz, musimy przebudować 63 procent całego systemu. Mamy na to niewiele ponad dwie dekady a od decyzji środowiskowej do oddania do użytkowania i synchronizacji z systemem mija ok. 10 lat. Kwestie solidarności energetycznej powinniśmy odłożyć i nie mówić o łatwości udostępniania źródeł energii, które są dostępne na świecie.
Przejdźmy do dnia dzisiejszego. Jakich można się spodziewać doraźnych działań w celu uzupełnienia zapasów węgla i zwiększenia wydobycia?
- Aktualnym działaniem jest przygotowanie procesów inwestycyjnych, które dadzą wyniki w roku przyszłym. Obecnie PGG w maksymalnym zakresie korzysta ze złoża, które jest dostępne. Wydobycie odbywa się siedem dni w tygodniu. Z doraźnych działań w oddziaływaniu na obecną sytuację rynkową, spółka sprzedaje węgiel bezpośrednio do gospodarstw domowych. Ma to na celu uniknięcie wszystkich negatywnych skutków procesów i zaburzeń wynikających ze stanu wojny jakimi są spekulacje na cenie węgla, które objawiają się znacznie zawyżonymi cenami u pośredników. Na chwilę obecną sprzedaliśmy tą drogą ponad 900 tys. ton węgla dla ponad 230 tys. gospodarstw domowych. Jest to ogromne przedsięwzięcie. W ubiegłym roku sprzedaliśmy węgiel do 12 tys. gospodarstw. To bardzo duża zmiana logistyczna i operacyjna. Należy podkreślić, że możliwość oddziaływania na rynek i zapewnienia najbardziej wrażliwym uczestnikom sektora węglowego - gospodarstwom domowym - węgla po akceptowalnej cenie z pominięciem różnego rodzaju skutków pośrednictwa w handlu towarem, dla którego popyt znacznie przewyższa podaż. W piku popytowym węgiel u pośredników kosztował 3,5 tys. za tonę, podczas kiedy w kopalni było to niewiele ponad 900 zł. To oznaczało, że ogrzewanie domu kosztowałoby wraz z kosztami transportu ok. 20 tys. zł. Proszę sobie wyobrazić co by się działo gdyby nie było możliwości oddziaływania na tak wrażliwy sektor.
Rozmawiał Jędrzej Lipski
Udostępnij tę stronę