Lider górniczej Solidarności: "Dyrektywa metanowa to wielka tragedia polskich kopalń"
- Polskie kopalnie nie są w stanie spełnić wyśrubowanych norm rozporządzenia metanowego. I polskich spółek nie będzie stać na zapłacenie wysokich kar. Za chwilę zniknie 200 tysięcy miejsc pracy na Śląsku oraz 11 kopalń! – przestrzegł Bogusław Hutek, lider górniczej Solidarności i szef związku w PGG S.A. w wywiadzie pt. "Dyrektywa metanowa to wielka tragedia polskich kopalń", który zostanie opublikowany w najnowszym numerze "Magazynu PGG".
W rozmowie przewodniczący Solidarności opisuje zagrożenia wynikające z przygotowywanego przez Parlament Europejski rozporządzenia, zgodnie z którym już od 2027 r. zakazana będzie emisja metanu z kopalń węgla kamiennego powyżej ustalonego przez UE limitu, co wymusi zamknięcie większości zakładów. Jednocześnie obowiązuje podpisana przed dwoma laty umowa społeczna o likwidacji kopalń do 2049 r., czyli ponad dwie dekady później. Czy unijne rozporządzenie oznacza, że umowę społeczną można wyrzucić do kosza?
Bogusław Hutek zarzucił Unii Europejskiej „totalny brak wiarygodności”, podkreślając, że umowa została wynegocjowana i w Komisji Europejskiej odbyła się jej wstępna notyfikacja.
- Unia Europejska wiedziała z czym przyjeżdżamy, bo trwają i trwały nadal konsultacje. Ale nie notyfikowano tej umowy. Po wybuchu wojny na Ukrainie wszyscy liczyli na to, że będzie boom węglowy, że będziemy budować kopalnie i zwiększać wydobycie, że będziemy przedłużać żywotność kopalń. Ale tak się jednak nie stało – powiedział przewodniczący górniczej Solidarności. - Na spotkaniu z nami na Śląsku był niedawno pan Frans Timmermans, który jest pomysłodawcą tego wszystkiego i promuje dyrektywę metanową. Zadeklarował, i to są jego wypowiedzi publiczne, że on popiera umowę społeczną, że umów się dotrzymuje i że on pomoże ją notyfikować. A jak widać z drugiej strony chce wprowadzić dyrektywę metanową, która eliminuje umowę społeczną i eliminuje większość polskich kopalń – dodał.
Bogusław Hutek przypomniał, że chociaż w trakcie prac legislacyjnych europosłowie zaproponowali limit emisyjny na poziomie 5 t metanu (na tysiąc ton wydobytego węgla) w 2027 r. oraz 3 t od 2031 r., to jednak w projekcie nowego prawa ciągle widnieje pierwotna propozycja Komisji Europejskiej z limitem w wysokości… 0,5 t metanu.
- Jeżeli wejdzie to w życie w tej wersji, będzie tragedia dla polskich kopalń. Bo my nie jesteśmy w stanie spełnić tak wyśrubowanych norm. W przypadku polskiego górnictwa norma powinna stanowić przynajmniej 10 t metanu na tysiąc ton wydobytego węgla, co powinno być liczone nawet nie tyle na poszczególne kopalnie, tylko na operatora - spółkę węglową, bo jeśli są przynajmniej trzy kopalnie niemetanowe, to powinny być uwzględnione w średniej. W przypadku JSW powinno być nawet 15 t, bo niektóre kopalnie mają tam nawet 30 t metanu w węglu i to są te najlepsze kopalnie. Tyle metanu nie da się wychwycić w powietrzu wentylacyjnym – ocenił przewodniczący Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ Solidarność.
Podkreślił, że absurdem jest objęcie przepisami kopalń węgla koksowego, który UE umieściła na liście surowców o krytycznym znaczeniu, jako składnika niezbędnego do produkcji stali.
- W przypadku JSW Unia Europejska sama sobie strzela w kolano. Skoro ogłosiła, że węgiel koksowy jest surowcem krytycznym, to dlaczego teraz chce go wyeliminować? To przecież absurd, chyba że jest w tym podwójne dno? – zapytał Bogusław Hutek.
Zwrócił uwagę na nierówne traktowanie producentów unijnych węgla. W odróżnieniu od kopalń w UE, dostawcy węgla z zewnątrz nie będą podlegać restrykcjom rozporządzenia:
- Problem jest taki, że dyrektywa zakłada, że każdy importer węgla do Polski składa jedynie deklaracje. I nawet jeśli nie będzie wiedział jaka jest metanowość na jego kopalni, to nic nie musi wpisywać, bo nikt go nie sprawdzi – tłumaczył.
Ocenił, że kopalń absolutnie nie będzie stać na opłacanie kar, które mają być „drastyczne i zniechęcające” (ich możliwą wysokość w samej tylko PGG S.A. oszacowano na około półtora miliarda złotych rocznie).
Czy jesteśmy jeszcze w stanie zatrzymać unijne rozporządzenie? Czy jest jeszcze czas na złagodzenie przepisów?
Bogusław Hutek przypomniał, że głosowanie w Parlamencie Europejskim, które planowano na marzec, opóźni się nieco.
– Dlatego uważamy, że rząd powinien rozpocząć działania w celu zmiany lub zablokowania dyrektywy metanowej. Bardzo mocno zaangażowali się w to europalamentarzyści z Grzegorzem Tobiszowskim na czele. Deklaracje pełnej współpracy złożyła także pani premier Beata Szydło – powiedział szef górniczej Solidarności, dodając, że martwi go „bierna postawa posłów ze Śląska”.
- Chciałbym zaapelować do wszystkich posłów ze Śląska, żeby zaczęli się zastanawiać, co się stanie na Śląsku, jeśli wejdzie dyrektywa metanowa, bo to są setki tysięcy miejsc pracy. Tu jest mnóstwo ludzi młodych, i jak nie będzie tych miejsc pracy w górnictwie, to nie będzie ich za chwilę nigdzie. Rynek pracy zaczyna się kurczyć. Już słyszymy na przykład o zwolnieniach w motoryzacji. Dlatego jeszcze raz apeluję do wszystkich parlamentarzystów, szczególnie ze Śląska, by przestali się kłócić i wsparli nas w obronie miejsc pracy! – wezwał Bogusław Hutek.
- Mimo że jestem sceptyczny, mam nadzieję, że jednak powstrzymamy rozporządzenie – dodał.
Udostępnij tę stronę