Czas na węgiel? – debata podczas EEC 2023 w Katowicach
O perspektywach dla węgla w Polsce wobec kryzysu energetycznego i wojny w Europie dyskutowali w środę 26 kwietnia uczestnicy panelu „Czas na węgiel?” podczas XV Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Prowadzący debatę Jerzy Dudała, redaktor portalu wnp.pl sprowokował do dyskusji paradoksem, że nie spełniły się nadzieje tych, którzy oczekiwali na zmianę antywęglowej polityki UE po wybuchu wojny, natomiast z drugiej strony produkcja węgla na świecie rośnie i osiągnęła w 2022 r. rekord 8,4 mld t.
Wiceminister aktywów państwowych Marek Wesoły - pełnomocnik rządu ds. transformacji spółek energetycznych i górnictwa węglowego przyznał:
- Próbujemy odpowiedzieć na kryzys, ale niestety na przykładzie rozporządzenia metanowego w Parlamencie Europejskim widać wciąż brak refleksji w UE. Kolejne dokumenty idą w jednoznacznie zielonym kierunku. A przecież przyszłość energetyczna Europy została zachwiana, błędem okazało się stawianie na rosyjski gaz ziemny. My w Polsce dbamy o bezpieczeństwo kraju i chcemy pozostać głosem rozsądku w UE. Zamiast gazu będziemy wykorzystywać nasz surowiec – węgiel, którego wydobycie musi wystarczyć, byśmy bezpiecznie dochodzili do energetyki bezemisyjnej. Chcemy utrzymać kierunek, który wyznaczyliśmy w umowie społecznej. Będziemy występować przeciw wszystkim aktom idącym na przekór. Powinniśmy myśleć kategoriami bezpieczeństwa i ponad podziałami reprezentować interes Polski w UE. Ostatnie korekty rozporządzenia metanowego dobrze wróżą na przyszłość – mówił wiceminister Marek Wesoły. Wyjaśnił, że wprawdzie pozostawiony w projekcie limit 5 t metanu na kilotonę wydobytego węgla jest „absolutnie nie do przyjęcia”, jednak zmienił się opis kar, dopisano, że będą to opłaty na poziomie wyznaczanym przez państwo członkowskie, trafiające z powrotem do kopalń.
- Rozporządzenie procedowane w kształcie jeszcze sprzed tygodnia prowadziło do szybkiego zamknięcia kopalń PGG S.A. w 2027 i 2031 r. Obecnie wprowadzono m.in. zachęty do efektywniejszego ujmowania metanu i zapisy, które pozwalają korzystać z węgla w okresie przejściowym przez 20 lat – mówił Tomasz Rogala, prezes PGG S.A. i prezydent stowarzyszenia Euracoal, dziękując śląskim deputowanym i związkowcom za inicjatywy w celu skorygowania projektu. Za jedną z największych wad rozporządzenia uznał to, iż otwierało ono rynek na importerów węgla, którzy składaliby niesprawdzalne oświadczenia o emisyjności.
- Perspektywa europejska dla węgla jest oczywista – to dekarbonizacja i działania utrudniające działalność kopalń. Jeżeli opłata ETS wynosi ok. stu euro, to każda energia z OZE będzie tańsza i konkurencyjna. Natomiast węgla będziemy używać w takim tempie, w jakim pojawiać będą się w kraju nowe źródła energii. Kluczowe będą lata trzydzieste. ETS stworzył dużą marżę dla wytwórców z OZE, którzy nie konkurują między sobą, a tylko z węglem. Jako jego producenci będziemy musieli stale wyjaśniać w UE naszą szczególną sytuację – ocenił szef PGG S.A., chwaląc wpisanie węgla w dokumentach rządowych jako paliwa przejściowego. Pytany o możliwość zwiększenia wydobycia, odparł, że w niewielkim wymiarze już na ten rok jest ono wyższe niż planowano jeszcze 2 lata temu. Większe zapotrzebowanie utrzyma się na pewno przez kilka lat.
Wojciech Krawczyk, dyrektor Departamentu Strategii i Analiz w Ministerstwie Klimatu i Środowiska podkreślił, że ważna rola węgla w Polsce wynika historycznie z jego wysokiego udziału w miksie. Zaakcentował, że w aktualizacji PEP (Polityki Energetycznej Polski do 2040 r.) zmiana polega na projektowaniu miksu pod kątem bezpieczeństwa, konkurencyjności gospodarki, czyli cen energii oraz w trosce o sprawiedliwą transformację.
- Celem PEP jest zdywersyfikowanie miksu tak, aby nawet wyłączenie jednej z technologii wytwarzania energii pozwalało na dalsze działanie systemu. Tak stało się w zakresie gazu ziemnego, którego rolę zredukowaliśmy. Dodaliśmy filar suwerenności energetycznej kraju w oparciu o węgiel. Po 2032-2033 r., gdy rozpocznie się eksploatacja energetyki jądrowej, węgiel w dalszym ciągu, choć w mniejszej ilości, będzie elementem zdywersyfikowanego miksu energetycznego Polski. Rodzi to takie wyzwania, jak konieczność utrzymywania jednostek węglowych w gotowości. Trwają prace nad koncepcją finansowania tych aktywów, jeśli nie będą mogły utrzymać się samodzielnie. Węgiel zachowa aktywniej rolę stabilizowania dla OZE. Pozwoli to na przeprowadzenie sprawiedliwej transformacji w regionach historycznie zależnych od węgla – mówił przedstawiciel MKiŚ.
Bardzo ostrożny był co do perspektyw polskiego węgla Janusz Steinhoff, przewodniczący rady Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach, wicepremier w latach 2000-2001 i minister gospodarki (1997-2001):
- Trzeba chodzić po ziemi, projektując to, co będzie się działo za 5-10 lat. UE przyjęła taką a nie inną politykę. Za 10 lat istotnym czynnikiem w konkurencyjności gospodarek świata będzie ślad węglowy i już teraz wiele firm europejskich planuje, jak zredukować go do zera. W Polsce nie uda się nam zmienić energetyki nawet przez kolejnych 15 lat. Wydobycie węgla energetycznego w kraju będzie możliwe dzięki pomocy publicznej. Abstrahuję od obecnej dobrej sytuacji ekonomicznej górnictwa, wynikającej z bardzo wysokich cen węgla, jednak będą one nie do utrzymania w dłuższym okresie – mówił Janusz Steinhoff, dodając, że nie unikniemy też importu węgla dla polskich elektrowni. Przypomniał, że zasoby odkrywki węgla brunatnego Bełchatów zakończą się w 2026 r., w 2038 r. wyeksploatowane zostanie złoże Szczerców, a elektrownia Turów działać może do 2044 r., lecz nie wiadomo, czy plan jest nadal aktualny.
Pytany, czy warto inwestować w odkrywkę Złoczew, Janusz Steinhoff ocenił:
- Nie sądzę, by można mówić o tym poważnie, to dywagacje polityków. Byłby to projekt absurdalny ekonomicznie i ekologicznie, łamiący zasady pomocy publicznej w UE – powiedział. Ponieważ elektrownia Bełchatów ma ponad 5 GW mocy, a zatem istotny udział w systemie, możliwa do wymuszenia w ramach NABE byłaby racjonalizacja wykorzystania złoża Szczerców przez ograniczenie spalania węgla brunatnego w starych, niskoefektywnych blokach po to, by nowy nadkrytyczny blok w Bełchatowie mógł pracować jak najdłużej.
Janusz Steinhoff zauważył, że w PEP założono udział OZE i energetyki jądrowej na poziomie 74 proc., co oznacza znaczącą redukcję udziału elektrowni cieplnych. Posłużył się danymi bilansowymi Polskich Sieci Elektroenergetycznych dla zilustrowania, że już obecnie na 21 GW generowanej mocy, 12 GW pochodzi z węgla, ale aż 9 GW z OZE (po połowie z wiatru i fotowoltaiki, z dodatkiem 400 MW z hydroenergii). W 2035 r. tylko z turbin bałtyckich offshore pochodzić może połowa produkowanej w Polsce energii (ok. 30 GW) i będzie ona zdecydowanie tańsza niż ze źródeł konwencjonalnych.
- Nie dyskutujemy z datą końca wydobycia węgla w 2049 r., mimo, że na Lubelszczyźnie mamy tak korzystne warunki geologiczne, iż moglibyśmy wyobrażać sobie eksploatację nowych złóż. Pytanie jednak, gdzie węgiel ten ulokować po wydobyciu? – mówił Kasjan Wyligała, prezes Lubelskiego Węgla Bogdanka S.A. Głównym odbiorcą LW Bogdanka jest elektrownia grupy Enea Kozienice, gdzie wygaszanie bloków węglowych rozpocznie się już w 2029 r.
Mimo to prezes Kasjan Wyligała uspokajał, że „górnicy, którzy będą wyłączać ostatni kombajn w Bogdance, być może mogli się jeszcze nie urodzić”. Aby uchronić firmę działającą w najbiedniejszym – jak zauważył – polskim województwie, uruchomiono już kilka projektów rozpoznania złóż około 10 innych niż węgiel surowców krytycznych, bo „nie ma zielonej transformacji bez górnictwa”. Jakie to będą surowce prócz węgla koksującego?
- Za wcześniej na ujawnianie. Jeśli powiem, że złoto pod Lublinem, zaraz znajdzie się konkurent do zdobycia koncesji, a mieliśmy już roszczenia zagranicznych inwestorów i wskazana jest wstrzemięźliwość – powiedział szef LW Bogdanka. Innym źródeł przychodów będzie produkcja elektryczności w farmach fotowoltaicznych, których łączna moc w 2030 r. może wynieść ok. 1 GW. Bogdanka chce też zainwestować w projekty gospodarki obiegu zamkniętego związane z łupkami węglowymi, produkcją kruszyw budowlanych, z branżą nawozową.
Spokojny o perspektywy długoterminowe był również Sebastian Bartos, zastępca prezesa ds. handlu Jastrzębskiej Spółki Węglowej S.A.
- Czy to czas na węgiel? Tak, na węgiel koksowy, jak nigdy dotąd – ocenił, że przezywamy nie ewolucję, lecz rewolucję gospodarczą i energetyczną, która wiąże się nie tylko z dążeniem do zielonej energii. Sebastian Bartos tłumaczył, że w stalownictwie trwa opracowanie nowych technologii redukujących emisje CO2 z wytopu wielkopiecowego. Na skalę przemysłową badania prowadzone są w 60 projektach, z których 40 w technologiach wodorowych. Na razie produkcja zielonej stali bez udziału węgla koksującego oznacza przetapianie złomu, do czego potrzeba ogromnych ilości energii elektrycznej w stabilnych dostawach. Koncerny stalowe chcą wytwarzać „zieloną stal”, ale stawiają warunek, aby zapewnić im infrastrukturę i wodór w cenach gwarantujących konkurencyjność (obecnie kilogram czystego wodoru kosztuje w Europie 6 euro).
Wiceprezes JSW argumentował, że w Europie produkuje się dziś ok. stu milionów ton stali w technologii wielkopiecowej i szybka zmiana nie będzie wcale prosta.
- Będziemy na pewno aktywnym uczestnikiem zielonej transformacji, bo rozwój technologii wodorowych będzie wymagał stalowych wodorociągów i szczelnych, trwałych stalowych zbiorników na wodór. Muszą powstawać ze specjalnych gatunków stali, których nie da się dziś otrzymać inaczej, niż w technologii wielkopiecowej. JSW nie uniknie emisji CO2, lecz proponuje nowe podejście do ich bilansowania: każda tona stali wielkopiecowej zużyta do produkcji infrastruktury niskoemisyjnej będzie w przyszłości służyła obniżaniu emisji. Stal jest też materiałem, który w stu procentach daje się poddać recyklingowi, co podnosi jego atrakcyjność w transformacji. Zapotrzebowanie jest gigantyczne. Jedna turbina wiatrowa wymaga 270 t stali, a KE planuje na przykład budowę 300 GW mocy offshore na europejskich morzach (w tym na Bałtyku). Koncerny stalowe będą miały problem z dostarczeniem tak wielkiej ilości stali – argumentował przedstawiciel JSW.
Sławomir Brzeziński, wiceprezes ds. handlowych Węglokoks S.A. zwrócił uwagę na intensywny wzrost produkcji węgla na świecie (o ponad miliard ton przez ostatnie trzy lata). Nie tylko Chiny, ale też Indie, Indonezja, Australia i USA zwiększają wydobycie. Jednocześnie import węgla do Polski w 2022 r. był pokaźny i wyniósł aż 20 mln t (w tym 3 mln t węgla koksowego).
- W momencie wybuchu wojny zauważyliśmy nagły wzrost zainteresowania węglem w krajach, które głośno deklarowały odchodzenie od niego, np. w Austrii, Włoszech, Hiszpanii. Import węgla do UE wzrósł znacząco ze 100 mln t do 130 mln t w zeszłym roku. Wynika stąd, że w czasach, gdy sytuacja jest stabilna i bezpieczna, mówimy o zielonej energii i redukcjach CO2, ale w kryzysie każdy kraj chce jednak mieć stabilne źródło energii. Jako jedyni w UE mamy w Polsce ogromne zapasy węgla. Dlatego chciałbym, by perspektywa zamknięcia kopalń w 2049 r. uległa wydłużeniu, podobnie jak stało się to np. w Niemczech. Może pojawią się technologie zmniejszania emisji lub wydobywcze z wpływem na obniżenie kosztów produkcji węgla – mówił Sławomir Brzeziński. Dodał, że w jego ocenie import węgla do Polski, trwający od kilkunastu lat, naturalnie utrzyma się na poziomie 11-12 mln t rocznie. Zastępując całkowicie rosyjski węgiel pokazaliśmy elastyczność i umiejętność reagowania w bardzo kryzysowych warunkach.
Węgiel - surowiec, który daje nam bezpieczeństwo i czas
- Branża górnicza z powodu przyspieszenia transformacji wydaje się jedną z trudniejszych, trzeba jej dziś bronić. Wszystkie względy ekonomiczne są bardzo ważne, ale państwo ma podstawowy obowiązek dbać o obywateli pod względem bezpieczeństwa i ciągłości dostaw energii elektrycznej. Nie możemy być uzależnieni od dostaw elektryczności z zewnątrz. Niestety zbyt szybka transformacja, bez przygotowania atomu lub technologii wodorowych, zmusi nas do kupowania energii elektrycznej za granicą. Sądzę, że Europa przewartościuje swoją postawę w stosunku do węgla. W Niemczech nie mówi się głośno o tym, że otwierane są nowe kopalnie węgla brunatnego, musimy postępować podobnie. Patrzymy na węgiel jako na surowiec dający bezpieczeństwo i czas do zbudowania nowych źródeł, czyli energetyki jądrowej. Sama fotowoltaika czy wiatraki w naszych warunkach geograficznych nie zapewnią stabilnej podstawy energetycznej – powiedział wiceminister Marek Wesoły.
Pytany, czy w Polsce zaczniemy inwestycje w nowe pokłady węgla kamiennego, przypomniał, że umowa społeczna obliguje nas do odchodzenia od węgla. Mówimy więc o takich inwestycjach, które zatrzymają spadek wydobycia w najbliższych latach, aby zminimalizować import. Jakość węgla z innych kontynentów okazała się gorsza od rodzimego.
- Determinuje nas fakt, że Europa bynajmniej nie obraża się na węgiel importowany, nie nakłada na niego represji celnych, nie bada dokładnie śladu emisji CO2 i metanu. Dziesiątki milionów ton płynących morzami to także dodatkowe zanieczyszczenia środowiska, ale nikt w UE na to nie zważa. Ursula von der Leyen powiedziała, że interesuje nas w UE ochrona klimatu w kontekście całej planety. Jeśli tak, to przecież nie jesteśmy samotną wyspą w Europie, powinniśmy tak układać programy, by rzeczywiście obniżały emisje globalne. Tymczasem sami rezygnujemy z przemysłu, narzucamy na siebie obciążenia z ideą poprawy klimatu, a w rzeczywistości pogarszamy go: powodujemy degradację zasobów na innych kontynentach, powiększamy ślad węglowy z transportu, przesuwamy emisje. Zapomnieliśmy o globalnym spojrzeniu. Cieszę się, że Unia chce być Prometeuszem, ale pytanie, czy chce, aby obywatele zapłacili bardzo wysoką cenę za transformację? Czy najuboższego mieszkańca będzie stać na energię, czy zbudujemy Europę tylko dla bogatych? – mówił Marek Wesoły.
W podsumowaniu debaty uczestnicy podzielili się najważniejszymi wnioskami.
Obserwujemy zderzenie ambitnych planów z możliwościami
■ - Bardzo trudne jest przygotowanie i planowanie produkcji węgla, gdy dwa razy na rok pojawiają się regulacje UE pogarszające rentowność przedsiębiorstwa. Przechodzimy do zderzenia planów UE z możliwościami dostarczenia nowej energii w odpowiedniej cenie. Energia z OZE z powodu opłat ETS jest zawsze konkurencyjna. Cieszymy się, że na poziomie krajowym węgiel mocno został wpisany w filarze bezpieczeństwa w Polityce Energetycznej Polski do 2040 r. Utrzymanie możliwie najniższych kosztów produkcji w kopalniach wymaga dokładnego planu, włącznie z wolumenem odbioru węgla. W trendzie płynącym z Brukseli ograniczaliśmy wydobycie, po czy nagle zaskoczył nas brak zasobów i konieczność importowania czterokrotnie droższego węgla z zagranicy.
Nie mówi się głośno o tym, że bilans handlowy UE z Chinami jest negatywny (aż 396 mld euro w 2022 r.). Wydobycie na świecie wyniosło 8,4 mld t węgla. Unia przesuwa emisje, eksploatuje środowisko w krajach azjatyckich. Gdyby wprowadzić wymóg, że przy sprzedaży paliwa i surowców do UE producenci muszą dochować takich standardów, jakie obowiązują w UE, to nie byłoby dzisiejszej debaty! Zamknęliśmy oczy na to, w jakich warunkach wydobywany jest węgiel i surowce poza Europą, a jednocześnie kupujemy w nadwyżce dobra z Chin i globalnie obciążamy środowisko – powiedział Tomasz Rogala, prezes PGG S.A.
■ - Podstawą działalności musi być rachunek ekonomiczny, nie można zaklinać rzeczywistości i wydobywać węgiel, jeśli jest to nieopłacalne. Polityka antyimportowa to przeszłość rodem z minionego systemu. Transformacja będzie trwała co najmniej 20 lat a moce polskiego górnictwa i tak nie wystarczą na podtrzymanie istniejącej energetyki cieplnej. Archaiczny polski miks energetyczny doprowadził do tego, że hurtowe ceny polskiej elektryczności były przed wojną jednymi z najwyższych w Europie. Podzielam uwagi, ze problem emisji CO2 jest globalny i musi być rozwiązany globalnie. W tym celu UE powinna w znacznym stopniu zwiększyć wysiłki i na kolejnych szczytach COP zobligować innych do działań, które sama podejmuje. Kwestionowanie zasad unijnych do niczego nie doprowadzi – stwierdził Janusz Steinhoff, szef rady RIG w Katowicach. Odnosząc się do przykładu Niemców, którzy sięgają po węgiel brunatny, usprawiedliwiał, że musieli oni dokonać substytucji gazu ziemnego, ale w ich kraju nikt nie uchylił obowiązującego programu całkowitego odejścia od węgla w energetyce do 2028 r.
■ - Polityka Energetyczna Polski do 2040 r. pokazuje w założeniach, że system bilansuje się własnymi mocami wytwórczymi i nie musimy kupować energii elektrycznej z zewnątrz. Powinniśmy pamiętać, że w przypadku strategicznych gałęzi gospodarki, jak energetyka, do rachunku ekonomicznego trzeba dodać ryzyka, bo każda kilowatogodzina niedostarczonej energii kosztuje w rezultacie dużo więcej, niż można sobie wyobrazić. Aktualizacje PEP są cykliczne, przypomina to trochę śledzenie ruchomego celu i po wdrożeniu nowych technologii znów będziemy dynamicznie dostosowywać treść PEP. Jednak suwerenność energetyczna pozostanie nadal na pierwszym miejscu – zaznaczył Wojciech Krawczyk z MKiŚ.
■ Akwizycji w branży węglowej nie wykluczył prezes LW Bogdanka S.A. Kasjan Wyligała. Przyznał, że są one szybszą metodą powiększenia aktywów niż inwestycje typu greenfield. Spółka rozważa też jednak te ostatnie, które mogą dotyczyć głębinowej lub odkrywkowej eksploatacji węgla i innych surowców.
■ Pytany, czy przyszły sezon grzewczy będzie łatwiejszy w Polsce od jesieni i zimy 2022/2023 r. Sławomir Brzeziński, wiceprezes Węglokoks S.A. przypomniał, że byliśmy świadkami nieracjonalnych zachowań i pewnej paniki na rynku, ponieważ wcześniej dystrybucja i zakupy węgla były rozciągnięte na więcej miesięcy. Ocenił, że energetyka weszła w zakończenie sezonu z zapasami paliwa.
- Warto zaapelować do odbiorców indywidualnych, by nie czekali z zaopatrzeniem gospodarstw domowych. Nie będzie już takiej paniki jak w zeszłym roku, tym bardziej, że wielu przezornie zabezpieczyło zapasy nawet na przyszły sezon – powiedział wiceprezes Brzeziński. Polemicznie nawiązał też do wypowiedzi Janusza Steinhoffa:
- Dlaczego nie można kontestować Unii Europejskiej? Nawet trzeba! Jeśli widzimy, że polityka UE jest błędna, to trzeba wstać i powiedzieć „Myliliście się”. Było to widać na przykład z rosyjskim gazem ziemnym jak i z popytem na węgiel. Jeśli UE prowadzi błędną politykę, być może trzeba ją zrewidować i zmieniać.
■ - Węgiel koksowy na liście surowców krytycznych UE ma przed sobą przyszłość i to w okresie długoterminowym. Nadal obowiązywać będzie rachunek ekonomiczny i funkcjonować będą procesy wielkopiecowe przy produkcji stali. Zarządy koncernów stalowych deklarują, że chcą odbierać czysty wodór, jednak przy dzisiejszych cenach zielonego wodoru (6 euro/kg) cena stali w wyrobach płaskich musiałaby podskoczyć z 800 euro/t do 1400 euro/t. Mercedes elektryczny będzie zielony, ale bardzo drogi. Być może ktoś będzie go subwencjonował, ale kto za to zapłaci? – pytał Sebastian Bartos, zastępca prezesa ds. handlu JSW S.A. Dodał, że ze względu na opłacalność spółka wciąż utrzymuje np. tradycyjne procesy produkcji koksu, który jest doskonałym towarem eksportowym m.in. do Indii, gdzie jeden z odbiorców, hinduska huta ma plan zwiększenia produkcji stali z 7 do 15 mln t rocznie.
- Nie obawiam się o węgiel koksowy nawet w dłuższym okresie – ocenił przedstawiciel JSW.
Zdjęcia: PGG S.A./ Daria Klimza
Udostępnij tę stronę