PGG S.A. po decyzjach o redukcji metanu w Strasburgu
Ogromnym sukcesem - dzięki wspólnym wysiłkom ponad podziałami politycznymi śląskich europosłów oraz zaangażowaniu związków zawodowych Solidarność, ZZG i Kadra - okazało się we wtorek 9 maja w Strasburgu głosowanie Parlamentu Europejskiego nad projektem tzw. rozporządzenia metanowego UE, którego pierwotny kształt proponowany przez Komisję Europejską wymusiłby już za niecałe 4 lata likwidację większości kopalń węgla kamiennego w Polsce.
Na posiedzeniu plenarnym, w którym uczestniczyło 627 eurodeputowanych, wyraźna większość (499 przeciw 73 przy 55 wstrzymujących się) zgodnie opowiedziała się za poprawkami, uzgodnionymi pod koniec kwietnia przez połączone komisje ENVI i ITRE (Komisję Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności i Komisję Przemysłu, Badań Naukowych i Energii). Na ostatniej prostej prac komisji polskim posłom udało się doprowadzić do rzadkiego w PE kompromisu między tak różniącymi się głównymi frakcjami, jak ECR (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), EPP (Europejska Partia Ludowa), S&D (Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów) czy Greens/EFA (Zieloni/Wolne Przymierze Europejskie).
Poprawki gruntownie odmieniły projekt rozporządzenia
Po pierwsze aż dziesięciokrotnie podniesiono limity dla emisji metanu z kopalń przy rozliczaniu go na operatora, a nie na poszczególne zakłady, zezwolono też na spalanie gazu we flarach przy 99-procentowej sprawności, dopisano (w kluczowym artykule 22) ważny wyjątek od zakazu emisji wtedy, gdy „stanowiłoby to bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia pracujących górników i zwiększałoby ryzyko dla bezpieczeństwa pracy w zakładach górniczych”.
Po drugie – przedefiniowano przepisy karne: obok surowych grzywien państwa będą mogły wymierzać kopalniom „opłaty i należności” w celu zwiększenia efektywności redukcji emisji, co znaczy, że pieniądze wrócą do kopalń na inwestycje; poza tym nowy przepis (dodany w art. 30) pozwala, po spełnieniu pewnych warunków, zmniejszać kary lub w ogóle ich nie nakładać w czasie niezbędnym do wdrożenia w kopalni projektów ograniczających emisje.
Po trzecie – objęto importerów i eksporterów gazu, ropy i węgla do UE porównywalnymi obciążeniami, włącznie z możliwością karania importerów i wstrzymywania importu.
Jednak całe porozumienie mogło z łatwością runąć przy głosowaniu na sesji plenarnej. Wśród ponad 270 zgłoszonych poprawek były takie, które torpedowały korzystną dla polskiego węgla wersję aktu prawnego. W ostatnim momencie starano się też wyjąć importerów spod rygorów rozporządzenia. Tymczasem na debacie przeprowadzonej w Strasburgu dzień przed głosowaniem, w poniedziałek 8 maja, w zasadzie nikt, wliczając Zielonych, nie atakował węgla i kopalń, co dla PE stanowi prawdziwe novum.
Jedynym mówcą, który wyłamał się i oskarżył posłów o węglowy spisek, był Irlandczyk Mick Wallace z grupy Lewica. Zastrzegł, że poprawiony projekt jest ambitniejszy niż pierwotna propozycja, bo obejmuje też import węglowodorów do UE.
– Rozczarowanie jest ciągle co do węgla! Za zamkniętymi drzwiami EPP poparła skrajną prawicę, powtarza słowo za słowem slogany lobby węglowego – obwiniał.
PE respektuje polski plan odchodzenia od węgla
Oboje sprawozdawcy projektu: zarówno Pascal Canfin z liberalno-demokratycznej grupy RE (Odnówmy Europę) jak i niemiecka posłanka Zielonych Jutta Paulus podkreślali, że w polityce klimatycznej UE brakuje skutecznego aktu zajmującego się emisjami metanu, gazu cieplarnianego o groźniejszym potencjale niż dwutlenek węgla, dlatego rozporządzenie jest konieczne, by redukować wycieki i niefrasobliwe uwalnianie metanu go do atmosfery:
- W sprawie węgla mamy bardzo dobry kompromis, który uwzględnia specyfikę w państwach członkowskich, zwłaszcza w Polsce. Uwzględnia wszystkie uzgodnienia socjalne dla pracowników i pracownic sektora. Cieszę się, że udało nam się ten kompromis znaleźć i dziękuję wszystkim zaangażowanym – powiedziała Jutta Paulus.
Grecka chrześcijańsko-demokratyczna posłanka Maria Spyraki (jedna z tzw. "sprawozdawców-cieni" lub kontrsprawozdawców pracujących nad projektem w imieniu poszczególnych grup politycznych PE) objaśniała istotę korekt w nowej wersji rozporządzenia:
- Przepisami metanowymi nie chcemy zbytnio komplikować życia ani użytkownikom, ani przedsiębiorcom, ani innym podmiotom. Chcemy przewidzieć odpowiedni czas dla krajów członkowskich po to, żeby mogły się zorganizować, zaplanować inwestycje w budowę instalacji przemysłowych do wychwytu metanu. Z projektu rozporządzenia płynie też dobre przesłanie do obywateli, zwłaszcza w Polsce. Mówimy jasno, że UE nikogo nie pozostawi w tyle, prowadząc transformację. Tak przejawia się nasza solidarność. Chcemy nieść pomoc przedsiębiorstwom wydobywczym i krajom członkowskim. Nie chcemy zbytnich kosztów ani biurokracji – mówiła.
Socjaldemokrata Jens Geier (S&D grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów) przypomniał, że porozumienie pięciu dużych grup politycznych było możliwe, ponieważ realizuje zarówno cel redukcji metanu, a jednocześnie nie zagraża miejscom pracy,
- Wytyczną było niezagrażanie istniejącemu już w Polsce planowi wygaszania górnictwa i wycofywania się z wydobycia węgla. Dla socjaldemokratów istotne było to, żeby na Śląsku ochronić konsensus socjalny w tym ważnym państwie członkowskim. Jestem z tego dumny – mówił.
Akcja polskich związkowców i europosłów ponad podziałami
Warto zwrócić uwagę, że deputowani Jutta Paulus, Maria Spyraki i Jens Geier kilka tygodni wcześniej spotkali się z polskimi związkowcami górniczymi, którzy argumentami socjalnymi i ekonomicznymi przekonywali zagranicznych europosłów, że złagodzenie projektu jest konieczne dla polskiego górnictwa.
Jeszcze w marcu związkowcy Solidarności, ZZG i Kadry zaprosili na spotkanie do Katowic śląskich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego, alarmując i wzywając do mobilizacji. Do akcji dołączyli też przedstawiciele rządu - Ministerstwa Aktywów Państwowych i Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Wspólne działania wspierał m.in. europoseł Grzegorz Tobiszowski (ECR), który już wcześniej rekomendował, jakimi metodami zdobyć większość głosów w PE.
- W Katowicach podpisaliśmy deklarację o pełnym zaangażowaniu w tę sprawę. Swoje podpisy złożyli pani premier Beata Szydło, Anna Zalewska – sprawozdawczyni z komisji środowiskowej ENVI, a także europarlamentarzyści z województwa śląskiego: Izabela Kloc – sprawozdawca komisji ITRE, Jadwiga Wiśniewska, Jerzy Buzek z Europejskiej Partii Ludowej oraz Marek Balt i Łukasz Kohut reprezentujący grupę Socjalistów i Demokratów. Obecny był także przedstawiciel Jana Olbrychta. Dzięki temu zaangażowaniu udało się wpłynąć na innych europosłów i skłonić ich do kompromisu - tłumaczył Grzegorz Tobiszowski, który podkreślał po głosowaniu:
- Warto zauważyć, że w Strasburgu wydarzyła się rzecz niecodzienna. Większość parlamentarna przyjęła akt prawny w brzmieniu mniej rygorystycznym niż pierwotna propozycja Komisji Europejskiej. Zazwyczaj dzieje się odwrotnie. Udało się to osiągnąć dzięki jedności polskich europosłów z różnych ugrupowań i wsparciu strony społecznej. Wygrały solidarność i merytoryczne, racjonalne argumenty.
Komisja Europejska o dziwo w całości poparła kompromis dla węgla. W czasie debaty estońska Komisarz ds. Energii UE Kadri Simson zapewniała:
- Chcę jasno powiedzieć, że celem regulacji nie jest zamknięcie kopalń węgla, ale zachęcenie ich do inwestycji, które pomogą utrzymywać na minimalnym poziomie uwalnianie do atmosfery i spalanie metanu – deklarowała.
Echa skandalu. Czy Zieloni są bliscy obywatelom?
Podczas debaty wróciły też echa głośnego unijnego skandalu z rozporządzeniem metanowym w tle. Z ostrą krytyką projektu – jako elementu polityki klimatycznej UE – wystąpili posłowie Grupy Tożsamość i Demokracja.
- Niewiele istniejących jeszcze czynnych kopalń zobowiązanych zostanie do modernizacji i poniosą miliardowe koszty. Będzie to oznaczało wyższe ceny dla konsumentów a opłacalność funkcjonowania tych kopalń stanie się wątpliwa. Wszyscy eksporterzy będą musieli wydobywać węgiel tak, jak chce tego Unia Europejska. Tymczasem sprawozdawczyni Zielonych Jutta Paulus rozpowszechniała w pracach nad rozporządzeniem teksty pisane przez zieloną organizację lobbingową. Gdyby chodziło o lobby banków czy rolników, cała procedura legislacyjna musiałaby się rozpocząć od nowa. Ale w Brukseli tak się nie dzieje, bo lewicowe organizacje pozarządowe mogą robić co chcą, wbrew wszelkim przepisom prawa – grzmiał Austriak Roman Heider.
Do opisanej przez brukselskich dziennikarzy afery z redagowaniem przepisów przez niepowołanych do tego aktywistów nawiązał też niemiecki poseł Markus Buchheit, idąc jeszcze dalej w krytyce unijnej polityki:
- Zieloni wcale nie są bliscy obywatelom, są wyłącznie pachołkami nieprzejrzystej sitwy organizacji pozarządowych. Nie reprezentują interesów wyborców, tylko interesy wąskiego grona wysokopłatnych elit, podporządkowujących rzekomym celom klimatycznym całe kraje, narody, sektory gospodarki. Ta hipokryzja musi się skończyć! – oskarżał Buchheit.
Odpowiedzialny polski głos w debacie
Na tle kontestatorów wystąpienia polskich europosłów wyróżniały się odpowiedzialnością i świadczyły o zdolności do zawierania szerszych porozumień politycznych.
Występujące w imieniu grupy ECR europosłanki Izebela Kloc i Jadwiga Wiśniewska dziękowały za trudny lecz konstruktywny dialog w PE. Dziękowały też górniczym związkowcom. Przypomniały, że właśnie w Katowicach na szczycie klimatycznym COP w 2018 r. przyjęto deklarację o sprawiedliwej transformacji klimatycznej. Zaapelowały, by głosować "mądrze, odpowiedzialnie, w duchu unijnej solidarności".
- Wszyscy chcemy czystego środowiska, ale równocześnie zwracamy uwagę na to, że koszty transformacji klimatycznej muszą być do udźwignięcia dla społeczeństwa. Chciałabym, żeby również Komisji Europejskiej przyświecała właśnie zasada sprawiedliwej transformacji klimatycznej, ponieważ tekst przedstawiony przez KE był absolutnie nieakceptowalny – podkreślała Jadwiga Wiśniewska.
Aspekt sprawiedliwości akcentował również Marek Balt (S&D). Odpowiadając na pytanie Beaty Mazurek (ECR), która przemyślnie skorzystała z procedury tzw. błękitnej kartki (prawo do zadania mówcy pytania uściślającego ad vocem) Marek Balt mógł przedłużyć wystąpienie i objaśnić, że polskie kopalnie efektywnie wykorzystują technologie wychwytu metanu ze złóż przerabiając gaz na energię elektryczną i ciepło. Natomiast technologie oczyszczania z metanu powietrza wentylacyjnego z kopalń są niestety na tyle drogie, że bez wsparcia UE bardzo trudno będzie je wdrożyć.
Beata Mazurek (ECR) skrytykowała Komisję Europejską:
- Propozycja KE oznaczałaby koniec wydobycia europejskich surowców, przede wszystkim węgla, przy jednoczesnym imporcie węgla z państw trzecich, które nie tylko nie robią absolutnie nic, aby ograniczyć emisję metanu, ale również wydobywają surowce bez poszanowania prawa ochrony środowiska czy praw pracowniczych. I to jest skandaliczne – oceniła posłanka Mazurek.
Kompromis wokół rozporządzenia metanowego chwalił również Jerzy Buzek (PPE - Europejska Partia Ludowa), który przypomniał eurodeputowanym, że nazajutrz głosowanie odbędzie się „dokładnie w 73. rocznicę ogłoszenia planu Schumana, którego pierwszym skutkiem było powstanie Wspólnoty Węgla i Stali”.
- Dzisiaj idziemy w innym kierunku. Wychodzimy z paliw kopalnych, a także z bardzo szkodliwych emisji metanu. Ale wychodzimy z produkcji węgla stopniowo, w taki sposób, aby było to zgodne z narodowymi programami, uzgodnionymi ze stroną społeczną, ze związkami zawodowymi. Ma to kluczowe znaczenie, bo chodzi nam o miejsca pracy i o pozytywny stosunek do naszych działań obywateli Unii Europejskiej – podkreślał Jerzy Buzek.
Pora na trilog - negocjacje trójstronne. "Zagrożenie oddalone, lecz nie zażegnane"
Kolejnym etapem w procesie legislacyjnym UE po przyjęciu we wtorek 9 maja projektu rozporządzenia w pierwszym czytaniu przez Parlament Europejski będzie tzw. trilog, czyli trójstronne negocjacje między Komisją Europejską, Parlamentem Europejskim i Radą UE, które uzgodnią ostateczną treść aktu prawnego. Zgodnie z przepisami do takich negocjacji powinno dojść w ciągu 4 miesięcy.
O tym, iż proces ciągle trwa i tekst może podlegać jeszcze zmianom, przypomniał obserwujący wydarzenia w Strasburgu przewodniczący śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” Dominik Kolorz:
- Zagrożenie zostało oddalone, ale jeszcze nie całkowicie zażegnane. Jednak wynik tego głosowania jest bezdyskusyjnie dobry dla Polski. To sukces, którego nie byłoby, gdyby nie współpraca związków zawodowych i śląskich eurodeputowanych ze wszystkich opcji politycznych. Rozporządzenie metanowe nadal jest oczywiście obciążeniem dla górnictwa, ale nie ma już w nim zapisów oznaczających wyrok śmierci. Przypomnę, że jeszcze kilka tygodni temu na stole leżała wersja tego dokumentu, która wymusiłaby likwidację większości śląskich kopalń już w 2027 roku – skomentował lider regionalnej „Solidarności”.
Zdjęcia: Parlament Europejski - transmisja obrad i NSZZ Solidarność
Udostępnij tę stronę