Polski węgiel wygrywa na krajowym rynku - "Dziennik Zachodni" analizuje zmiany cen
Chociaż węgiel za granicą spektakularnie tanieje, to jednak wcale nie zamorski opał króluje na polskim rynku. Polski węgiel nawiązał udaną konkurencję z cenami według indeksu ARA. O dziwo, nie tylko jakością, ale także pod względem ceny, wyraźnie wygrywa w Polsce surowiec z krajowych kopalń - czytamy w dziennikarskiej analizie polskiego rynku węgla, opublikowanej przez "Dziennik Zachodni".
Dziennikarze szczegółowo sprawdzili, czy lipcowe poziomy cen węgla opałowego dla domów i mieszkań potwierdzają pojawiającą się w mediach tezę, że właśnie latem warto zaopatrywać się w zapas opału na sezon zimowy. Węgiel na rynku tanieje, a sprzedawcy kuszą klientów licznymi upustami. Wciąż jednak za popularne paliwo do ogrzewania gospodarstw domowych zapłacić musimy znacznie drożej niż przed kryzysem z 2022 r. Indeksy w europejskich portach ARA wywierają silną presję na sprzedawców w Polsce, jednak - jak pokazuje materiał porównawczy zgormadzony przez dziennikarzy "DZ" - krajowi producenci w udany sposób dostosowali się do zmiany.
Do pokonania zeszłorocznej drożyzny w prywatnych składach węglowych przyczynił sie głównie rządowy program zaopatrzenia przez gminy (z ceną ustaloną na 2 tys. zł), a bardzo zauważalne rezultaty przyniosła też strategia Polskiej Grupy Górniczej S.A., której udało się przełamać archaiczy (i niepotrzebnie drogi dla klientów) model sprzedaży i dystrybucji opału węglowego w sektorze komunalno-bytowym - pisze Jakub Wielicki na łamach "Dziennika Zachodniego".
Zachęcamy do zapoznania się z szczegółami artykułu pt. "Polski węgiel wygrywa na krajowym rynku. Mamy właśnie najkorzystniejszą porę, aby zrobić zapasy na przyszły sezon grzewczy" na portalu internetowym "Dziennika Zachodniego" (pełny tekst zamieszczamy także poniżej za zgodą redakcji).
Reklamy węgla w mediach i internecie na początku lata to w Polsce niewątpliwie nowość! Wiele wskazuje, że deficyt za nami i mamy właśnie najkorzystniejszą porę, aby zrobić zapasy na przyszły sezon grzewczy, bo węgiel jest teraz relatywnie tani a sprzedawcy kuszą upustami. Spróbowaliśmy zatem sprawdzić: ile za opał na zimę zapłacą przezorni, kupujący węgiel latem.
Węgiel na zagranicznych rynkach spektakularnie tanieje. Na początku czerwca tego roku spadki cen w portach węglowych Amsterdamu, Rotterdamu i Antwerpii (ustala się w nich tzw. benchmark, czyli wskaźnik europejskich cen surowca, zwany indeksem ARA) przebiły w dół psychologiczną barierę stu dolarów za tonę, co zdarzyło się po raz pierwszy od ostatnich dwóch lat. Po przeliczeniu na polskie złote tona węgla w ARA kosztowała niecałe 400 zł, a to znaczy, że co najmniej od miesiąca również na polski rynek wywierana jest silna presja, aby obniżać ceny „czarnego złota”.
Pułapki ARA – węgiel z portu nie dojedzie za darmo
W rzeczywistości cen ARA nie wolno „kopiować” w prosty sposób, bo im dalej od morskich terminali, tym droższy będzie transport surowca, a w składach cena powiększa się jeszcze o marże pośredników i samego sprzedawcy. W zeszłym roku wielu w Polsce przekonało się też naocznie, że zamorski węgiel wysypany z ładowni statku na portowe nabrzeże jest często tzw. niesortem, który wymaga kosztownego odsiania z miału i niepożądanych frakcji. Węgiel wydobywany na innych kontynentach często ma także niepewną lub zmienną jakość, może być dużo miększy niż znany nam w Polsce, bardziej zawilgocony i gorzej się spala. Tani często ma dużo niższą kaloryczność, czyli tzw. wartość opałową niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajeni w kraju (24-27 MJ/kg). Ceny ARA są też wyjątkowo dynamiczne: już 20 czerwca cena wzrosła w porównaniu z początkiem miesiąca i wynosiła 118 dol./t, natomiast w lipcu indeks ARA utrzymuje się na poziomie 115 dol./t (około 470 zł/t).
W składach pokora po szoku cenowym
Wszyscy dobrze pamiętamy zeszłoroczny cenowy szok, gdy w składach na terenie kraju tonę węgla kamiennego (najbardziej poszukiwane ekogroszki) wyceniano nawet na 3,5-4 i więcej tysięcy złotych. Od tamtej pory właściciele składów zdążyli już spokornieć, dziś ceny są średnio przynajmniej o połowę niższe.
- Rok temu wybuchło wielkie larum, że to przez chciwość prywaciarzy. Politycy wygrażali, że ściągną na nas inspekcję handlową i będą karać za spekulację. Faktycznie ceny były wtedy kosmiczne i biznes jak to biznes pazernie korzystał na kryzysie. Ale zapomniano, że w górę wystrzeliły też ceny oleju napędowego, benzyny, a koszt transportu z kopalni do dalekich składów, przez kilkaset kilometrów, dochodził nawet do tysiąca złotych za tonę! Teraz wszyscy są już mądrzy, ale rok temu panowała panika. Nikt z nas nie wiedział, jak potoczy się wojna, kryzys, inflacja – mówi proszący o anonimowość właściciel prywatnego składu w województwie warmińsko-mazurskim, którego spytaliśmy o ceny sprzed roku.
Sprzedaż przez gminy i pokerowy ruch największego z graczy
Właściciele składów są zgodni, że najsilniejszym bodźcem do utemperowania cen węgla dla domów i mieszkań (w tzw. sektorze komunalno-bytowym) była rządowa akcja dystrybucji węgla przez gminy, w której cenę ustalono na maksymalnie 2 tys. zł/t. Apogeum działań kilku spółek skarbu państwa w rządowym programie przypadło na koniec roku, okres świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku.
Handlowcy, z którymi rozmawialiśmy, przyznają, że wcześniej w 2022 r. na rynek prywatnego obrotu węglem bardzo zasadniczo podziałały również decyzje największej krajowej spółki węglowej, która nieoczekiwanie postanowiła zerwać z siecią dotychczasowych autoryzowanych sprzedawców, bo mimo nacisków, nie chcieli opuścić cen w składach. Ale w poprzedniej formule sieci PGG węgiel należał do prywatnych właścicieli składów i spółka nie mogła kontrolować jego końcowych cen detalicznych. Wiosną 2022 r. Polska Grupa Górnicza wykonała iście pokerowy ruch: ogłosiła, że węgiel luzem z jej kopalń (a nie tylko workowane ekogroszki, jak było dotąd) każdy chętny mieszkaniec kraju będzie mógł kupić przez 24 godziny na dobę w internecie. Bezpośrednio i bez pośredników, po cenie producenta, czyli takiej, jak punktach drobnicowych kopalń na Górnym Śląsku, „na bramie kopalni”, bez niepotrzebnych narzutów i marż pośredników.
Przez dekady pod kopalniami pachniało Peerelem
Prawie jednocześnie w szybkim tempie spółka zaczęła budować swoją nową sieć – znaną dziś jako KDW (Kwalifikowani Dostawcy Węgla). Najważniejszym kryterium wyboru firmy partnerskiej do KDW była możliwie najniższa stawka za przewóz węgla między kopalnią a składem na terenie Polski.
- To była właściwie rewolucja na polskim rynku węglowym, bo wcześniej przez całe dekady po towar jechało się z innych województw wprost do wybranej kopalni, gdzie w kolejce do punktu drobnicowego rządzili „stacze”, to znaczy małe, jednoosobowe firemki ze zdezelowaną ciężarówką, traktorem czy multikarem. Przez kilka nocy spało się w kabinach czekając, a za to klient odpalał umówioną prowizję. Bywało też nieraz groźnie i kłótliwie: listy kolejkowe, niepisane zasady pierwszeństwa, miejscowi „szefowie” kolejek, ścisk i zablokowane drogi dojazdowe, dzikie parkingi na poboczach, jeden archaizm i smród jak z Peerelu. A obok tego cyrku drugi – złożony z mieszkańców sąsiednich miejscowości, emerytów z prawem do deputatu, pokątny handel deputatami. Teraz mało kto pęta się bezpośrednio pod kopalniami, KDW mają swój harmonogram odbiorów – opisuje kierowca jednego ze składów węglowych z Podbeskidzia, który od dwóch dekad rodzinnie obsługuje transporty węgla do podgórskich wiosek wokół Makowa Podhalańskiego.
Węgiel w internecie to bardzo duża zmiana
PGG obsługuje około 40 proc. polskiego sektora komunalno-bytowego (opał do ogrzewania domów i mieszkań dla indywidualnych odbiorców). Przed 2022 r. sprzedawała w punktach drobnicowych nie więcej niż jeden procent produkcji (200-300 tys. ton węgla rocznie), a do tego w e-sklepie najwyżej kilkanaście tysięcy ton ekogroszków w workach rocznie. Po zeszłorocznych zmianach wcześniejszy roczny wolumen sprzedaży rozchodził się w e-sklepie w ciągu jednego-dwóch dni! Wynik e-sklepu za cały 2022 r. to około półtora miliona ton węgla – kilkadziesiąt razy więcej niż w latach przed kryzysem. Węgiel z polskich kopalń sprzedają też Tauron Wydobycie (kopalnia Brzeszcze), Węglokoks Kraj (Bobrek) oraz LW Bogdanka a nawet JSW S.A. w kopalni Budryk. Ich wolumen sprzedaży nie może się jednak równać z potentatem na krajowym rynku, a ceny oscylują wokół wyznaczanych przez niego poziomów.
Dzięki katowickiej spółce koszty logistyki także stały się dzisiaj o wiele przejrzystsze dla klientów indywidualnych i spadły wraz z ceną węgla: wystarczy sprawdzić je np. na stronie internetowej KDW: za transport węgla zapłacimy od niecałych 50 zł/t na Górnym Śląsku do 429 zł/t w Suwałkach, przeważnie około 200 zł/t. Ponieważ informacja wyświetlana jest jawnie w internecie, przewoźnicy, którzy chcieliby lepiej zarobić lub nawet nabić klienta w przysłowiową butelkę, mają teraz znacznie utrudnione zadanie.
Ceny producenta zaczęły kształtować polski rynek węgla
Marek Wesoły, sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych i pełnomocnik rządu do spraw transformacji spółek energetycznych i górnictwa węglowego, zapowiedział niedawno, że w najbliższym sezonie grzewczym 2022/2023 polskie kopalnie zapewnią prawie 5 mln ton węgla opałowego, z czego 3 mln t dostarczy sama PGG. Dwa miliony ton będzie uzupełniał import. Węgla ma nie brakować, a deklaracje ministra sprzyjają stabilizacji cen i zapobiegają niepotrzebnej panice, jaką pamiętamy sprzed roku.
- Zarówno jakość węgla jak i ceny, które kreuje państwowa spółka PGG, stały się swego rodzaju wzorcem i punktem odniesienia dla innych dostawców na rynku w kraju – ocenił wiceminister Marek Wesoły.
Wiele wskazuje, że zeszłoroczne decyzje największego krajowego producenta węgla w zakresie strategii sprzedaży (sklep internetowy) i dystrybucji (nowa sieć KDW) dla odbiorców indywidualnych gruntownie przemodelowały polski rynek węgla opałowego. Dotychczas opierał się on na dystrybucji bezpośredniej w kopalniach, z czego korzystali właściwie tylko mieszkańcy Górnego Śląska. Sprzedaż i transport na terenie całego kraju zdominowali liczni prywatni pośrednicy - przewoźnicy i właściciele składów - doliczający swoje prowizje i marże na każdym etapie zawiłego łańcucha dostaw. Ten archaiczny i drogi dla konsumentów model w czasie kryzysu udało się przełamać Polskiej Grupie Górniczej, która radykalnie zoptymalizowała schemat dystrybucji węgla. Po raz pierwszy od ćwierć wieku na tak masową skalę znaczące wolumeny opału udostępniono przez internet odbiorcom detalicznym w bezpośredniej sprzedaży, uwalniając cenę produktu od zbędnych marż pośredników.
- Zmiany są oczywiście korzystne dla klientów. Poszukiwany polski węgiel w cenie producenta jest dostępny dla odbiorców z całej Polski a dzięki kontrolowanej przez nas sieci KDW również koszty transportu do najróżniejszych zakątków całego kraju we wszystkich województwach są najniższe z możliwych lub nawet zerowe, jak w ostatnich promocjach. Rzeczywiście nasza oferta i pomysł na dystrybucję stały się wyznacznikiem standardu obsługi klienta na rynku węgla opałowego – przyznają specjaliści z Działu Sprzedaży PGG S.A.
Sprawdźmy zatem, czy analiza cen na rynku i w składach opałowych rzeczywiście potwierdza optymizm decydentów i przedsiębiorców?
Węgiel śmiesznie tani, ale… brunatny
Od kilku miesięcy bardzo miarodajną porównywarką jest rządowy portal cieplo.gov.pl, na którym możemy sprawdzić m.in. najniższe w Polsce ceny w składach. Obecnie najtańszy węgiel kosztuje tylko 385 zł/t, ale jest to… węgiel brunatny o uziarnieniu groszku 20-25 mm (w kryzysie tymczasowo dopuszczono podobne produkty do użycia w gospodarstwach domowych). Jednocześnie – jak wynika z danych na portalu cieplo.gov.pl - wciąż znajdziemy w składach oferty na poziomie 3 tys. i więcej za tonę grubych sortymentów węgla kamiennego. Sprzedawcy podają, że pochodzi on z polskich kopalń, bo klienci mają zaufanie do rodzimego węgla. Przeciętnie cena w polskich składach oscyluje obecnie w pobliżu 2 tys. zł i ma tendencję do obniżania się.
Indeks PSCMI 2 stabilny od miesięcy
Z danych katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu na specjalistycznym portalu polskirynekwegla.pl wynika, że ostatni znany indeks węgla ciepłowniczego PSCMI 2 (najbardziej zbliżony punkt odniesienia dla opału dla domów i mieszkań) wynosił na koniec maja 1032,60 zł/t, pamiętajmy jednak, że chodzi tu o miały energetyczne (m.in. dla ciepłowni komunalnych) o kaloryczności 23-26 MJ/kg. Indeks ARP wystrzelił do ok. 1,5 tys. zł/t w sierpniu-wrześniu zeszłego roku, a od kilku miesięcy ustabilizował się na obecnym poziomie. W 2021 r. i wcześniej indeks PSCMI 2 wynosił ok. 300-400 zł/t. W tamtym czasie (czyli przed drastycznymi podwyżkami w 2022 r.) węgiel dla klientów w składach kosztował ok. 800-100 zł/t. Okazuje się zatem, że obecna wartość indeksu węgla ciepłowniczego PSCMI 2 jest o prawie 140 proc. wyższa, niż rok wcześniej.
Najdrożej jest w centrach handlowych
Ciekawych danych do porównań dostarczają węgle sprzedawane w centrach handlowych. Należą do droższych na rynku, za to są łatwo dostępne w niewielkich opakowaniach. W czerwcu 2023 r. w Castoramie za ekogroszek lub orzech w worku po 20 kg trzeba zapłacić 42-45 zł (tzn. 2100-2250 zł/t); w Leroy-Merlin ekogroszek w worku 25 kg kosztuje 52 zł a orzech – 40 zł za worek 20 kg (odpowiednio 2080 i 2000 zł/t); w OBI ekogroszek workowany 20 kg ma cenę 40 zł, tona kosztuje więc 2000 zł.
W prywatnych składach na terenie kraju jeszcze w styczniu tego roku – jak zapewniał wiceminister aktywów państwowych Karol Rabenda – spadła do ok. 2 tys. zł/t
Samorządy, które dysponują jeszcze resztkami węgla z rządowej akcji preferencyjnej sprzedaży dla mieszkańców upłynniają zapasy za nieco mniej niż 2 tys. zł/t. Na razie ustalono, że sprzedaż w tym trybie ma potrwać do końca lipca. Zniesiono m.in. wcześniejsze ograniczenia ilościowe dla jednego gospodarstwa domowego.
U polskich producentów ceny ostro w dół
W e-sklepie PGG dla klientów indywidualnych węgiel jest w ciągłej sprzedaży po dość przystępnych cenach: spółka w maju rozpoczęła serię promocji, w ich rezultacie do końca lipca węgle grubszych sortymentów (orzech i kostka) z kopalń rybnickich kosztują tylko 1100 zł/t (wcześniej 1470 zł/t). W lipcu PGG obniżyła do 1200 zł/t cenę węgla w sortymencie orzech z kopalń innych niż ROW w Rybniku. Ale to nie koniec upustów – po skorzystaniu z innej promocji (wolno je łączyć) do końca lipca cena obniży się do 900 zł/t. Dodatkowo do końca lipca nie zapłacimy ani grosza za transport do dowolnie wybranego składu KDW (normalnie koszt takiego transportu wyniósłby nawet połowę ceny węgla). Poszukiwane ekogroszki Karlik i Retopal w wersji luzem kosztują 1520 zł/t, a groszek z kopalń Staszic-Wujek i Mysłowice Wesoła jest nawet o sto złotych tańszy (1420 zł/t).
Inni polscy producenci także obniżają ceny. Na przykład w Tauronie ekogroszek potaniał o ok. 200 zł do 1800 zł/t.
Tanie, tańsze i najtańsze – ranking cen ekogroszków
Bardzo precyzyjnych porównań, ale tylko dla ekogroszków, dostawcza portal jakiekogroszek.pl, którego autorzy analizują dynamikę cen i przeliczają je również – co bardzo istotne – na wartość opałową węgla (wyrażoną w zł/GJ), uwzględniają też przybliżone koszty transportu. Wśród 82 produktów kilkunastu marek dostępnych w sprzedaży w Polsce w lipcu tego roku najniższe ceny (w przeliczeniu na kaloryczność paliwa w zł/GJ) mają ekogroszki workowane Karlik i Pieklorz, które kosztują 67,41 i 66,18 zł/GJ, a także ekogroszek Super Mocny PHU Darek (kaloryczność 29 MJ/kg, 67,24 zł/GJ). Najdroższe z ekogroszków w lipcu kosztują nawet 100,45 zł/GJ (ekogroszek polski Ekosort ze spółki Katowicki Węgiel).
„W lipcu ceny ekogroszków są na podobnym poziomie jak w czerwcu. Bardziej kaloryczne ekogroszki są w przedziale od 1900 do 2000 zł. Taniej można kupić ekogroszek luzem z PGG. W lipcu dostawa do KDW jest darmowa, a po uwzględnieniu promocji cena za tonę wyniesie 1320 zł. Taniej również można kupić groszki czeskie z węgla brunatnego i brykiet węglowy” – stwierdzają autorzy rankingu. Jako najtańsze nominalnie wyróżniają się w zestawieniu na portalu jakiekogroszek.pl produkty polskie w cenach 1570,- (Retopal, Karlik, Pieklorz).
Widzimy zatem wyraźnie, że chociaż węgiel za granicą spektakularnie tanieje, to jednak wcale nie zamorski opał króluje na polskim rynku. Polski węgiel nawiązał udaną konkurencję z cenami według indeksu ARA. O dziwo, nie tylko jakością, ale także pod względem ceny, wyraźnie wygrywa w Polsce surowiec z krajowych kopalń.
Udostępnij tę stronę