Badania nie potwierdzają oskarżeń Greenpeace wobec kopalń
- Zwolennicy Greenpeace powinni koniecznie uzupełnić wiedzę o wodzie Odry w oparciu o istniejący ogromny dorobek polskich naukowców w tym temacie – ocenia Irena Pluta, dr hab, em. prof. nzw. Głównego Instytutu Górnictwa oraz członek Komisji Nauk Chemicznych PAN, która nie zgadza się z tezą aktywistów, że „kopalnie trują Odrę”.
Na łamach „Dziennika Zachodniego” w piątek 1 września w artykule pt. „Greenpeace oskarża kopalnie, a badania pokazują, że sprawa jest bardziej skomplikowana” badaczka argumentuje, że oskarżenia Greenpeace zawarte w raporcie organizacji z 2022 r. ignorują wyniki wielu dotychczasowych badań wód Odry a także wyniki raportu końcowego Instytutu Ochrony Środowiska.
Zasolone wody z kopalń Górnośląskiego Zagłębia Węglowego badane są od przeszło 70 lat. Wieloletnia praca naukowa na rzecz ochrony rzek była skuteczna, o czym świadczą m.in. wyniki międzynarodowego polsko-czeskiego projektu, który potwierdza efektywność systemu retencyjno-dozującego kolektora Olza, wykorzystywano przez kopalnie do ochrony wód Odry.
Wody zasolone i słone były odprowadzane do Odry przez dziesięciolecia, szczególnie od lat 60. XX w. w związku z otwieraniem kopalń ROW, a stopień zasolenia Odry był wielokrotnie wyższy niż obecnie, jednak nie dochodziło do masowego śnięcia ryb.
- W Odrze pomimo odprowadzania zasolonych wód kopalnianych środowisko było korzystne dla życia dużej ilości wielu gatunków ryb takich jak leszcz, płoć, sandacz, okoń, sum, węgorz czy szczupak – prof. Irena Pluta wyjaśnia, że nie było wówczas inwazyjnych, toksycznych glonów, które wykryto w zeszłym roku w Odrze.
Ekspertka zwraca uwagę na paradoks, że podawane przez Greenpeace badania przewodniości wody Wisły wykazują ponad pięciokrotnie wyższe jej zasolenie niż w Odrze:
- Dlaczego więc wody o znacznie większym zasoleniu, odprowadzane również przez wielolecia, nie zniszczyły ekosystemu Wisły? Stwierdzenie Greenpeace, że scenariusz katastrofy ekologicznej na Odrze ze względu na zasolenie może się powtórzyć na Wiśle, nie znajduje żadnego uzasadnienia – zauważa prof. Irena Pluta.
Naukowcy podzielają pogląd, że istniał bezpośredni związek ścięcia ryb w Odrze z aktywnością glonów Prymnesium Parvum (P.P.). Przy tym badania potwierdziły występowanie złotych alg w rzece już na polsko-czeskiej granicy, a zatem przed miejscami zrzutu wód z kopalń. Okazuje się także, że zakwit glonów nie był wprost proporcjonalny do wzrostu zasolenia wód Odry. Przyczynami toksycznego zakwitu były kolejno: nasłonecznienie, temperatura, poziom wody a w końcu dopiero zrzuty ścieków związanych zasoleniem i biogenami.
- Wskazując na zasolenie, należy zwrócić uwagę, że w przypadku Odry istniało ono od dziesiątek lat i nie spowodowało zakwitu – podkreśla prof. Irena Pluta, dodając, że w rzece nigdy nie uda się zredukować zasolenia do takiego poziomu, przy którym wyginą algi, nie z winy kopalń, ale chociażby z powodu stosowania soli na drogach w okresie zimowym.
Zdaniem badaczki za toksyczny rozwój złotych alg odpowiadają nie chlorki, sód i siarczany z wód dołowych, ale zanieczyszczenia biogeniczne ze związkami azotu i fosforu.
- Znajdują się one w ściekach z działalności rolniczej, w ściekach miejskich nieoczyszczonych, jak i biogenicznie oczyszczonych, których ilość odprowadzanych do Odry wielokrotnie przekracza ilość wód kopalnianych – stwierdza naukowiec.
Udostępnij tę stronę