Fenomen świętej Barbary na Górnym Śląsku - rozmowa z dr Beatą Piechą-van Schagen, ekspertką od kultu świętej Barbary w kopalniach
Odkryła dzieło znanego artysty pod anonimowym malowidłem świętej Barbary w kopalni Bielszowice. Kultem tej świętej wśród górników na Górnym Śląsku zajmuje się od wielu lat. Autorka siedmiuset stronicowej publikacji na ten temat dr Beata Piecha-van Schagen jest ekspertką w tej dziedzinie. Rozmawiała z nią dziennikarka „Magazynu PGG” Daria Klimza:
Daria Klimza: - Od kiedy zajmuje się Pani badaniem i opisywaniem kultu świętej Barbary i z czego to zamiłowanie wynika? Czy to jest u Pani rodzinne?
Dr Beata Piecha-van Sschagen: - Ten temat dostałam jak miałam niecałe 20 lat w spadku po wujku (ksiądz i dziennikarz Henryk Piecha – przyp. red.). Nawet powiem dokładną datę - 6 stycznia 1993 roku. Byliśmy wtedy w szpitalu i mój wujek, jak się później okazało, na kilka godzin przed śmiercią, rozdysponował dorobek swojego życia. Mnie wówczas powiedział: „Barbara jest twoja”. I tak dostałam w spadku całą dokumentację, którą on gromadził. Dzisiaj to jest absolutnie bezcenna dokumentacja, która się składa z kolorowych i czarno białych zdjęć, wizerunków świętej Barbary z kopalń na Górnym Śląsku i w Zagłębiu, wykonanych in situ w latach 1986-1988 oraz zapisków wywiadów z górnikami.
To chyba była bardzo gruba teczka?
- To nie była teczka, a cała szafa… taka archiwalna, z podwieszanymi szufladami. Oprócz tych zdjęć, które mój wujek robił, on też prowadził badania, więc jest mnóstwo jego zapisków, notatek i materiałów, które pozbierał. Ale jest druga, niezmiernie cenna rzecz. Mój wujek rozumiał to, do czego ja też doszłam później badając i próbując ustalić historię tych wizerunków na kopalniach, że nie ma źródeł pisanych, nie ma źródeł archiwalnych. Czasami jest jakaś wzmianka w gazecie, tak jak na przykład w przypadku wizerunku świętej Barbary z kopalni „Bielszowice” wiemy, że było poświęcenie obrazu, bo napisano o tym w gazecie. Ale generalnie to my nie wiemy, co się z tymi obrazami działo, szczególnie po 1945 roku, nie ma żadnych śladów.
Zwłaszcza wtedy, gdy ówczesna komunistyczna władza wizerunki świętej Barbary zasłaniała i próbowała ten kult zwalczyć.
- Tak i te decyzje bardzo często były decyzjami ustnymi. Dlatego najczęściej jedynym źródłem są ludzie, którzy jeszcze może coś pamiętają. To co mój wujek zebrał to jest kilkadziesiąt wywiadów z górnikami, z pracownikami kopalń, którzy opowiadali mu o historii kopalń, o historii tych wizerunków. Co się z nimi działo, kto je ratował, kto je niszczył. I to są, absolutnie dzisiaj bezcenne źródła. Bo jak sprawdzić metryki w wywiadach, które mój wujek notował, to były osoby, które się urodziły jeszcze w dziewiętnastym wieku, czy na początku dwudziestego. Dzisiaj to jest dla nas wiedza absolutnie już niedostępna i nie do z zrekonstruowania.
A czy kult świętej Barbary wśród górników nadal jest tak silny w kopalniach jak przed laty?
- Kult świętej Barbary zmienia się, bo zmieniają się ludzie. Na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku, kopalnia płaciła za prowadzenie porannych modlitw, które były zresztą obowiązkowe i wliczało się je do czasu pracy. Obowiązkowa modlitwa przed rozpoczęciem pracy w dzisiejszych czasach jest nie do pomyślenia. Kult świętej Barbary zupełnie inaczej się wyrażał, ale cały czas jest pewnego rodzaju więź emocjonalna górników do świętej Barbary i ona jest niesamowicie silna. Nawet jeżeli dzisiaj wielu młodych górników, nie deklaruje się jako osoby religijne, to jednak postać świętej Barbary opiekunki, protektorki im towarzyszy. Wie Pani, że w tych ostatnich badaniach, które robiłam o tatuażu górnośląskim, okazało się, że często młodzi górnicy tatuują sobie świętą Barbarę? Robią to dokładnie z tego samego powodu, dla którego ich przodkowie pracujący w dziewiętnastym wieku w kopalniach się modlili.
Chcą mieć poczucie, że ktoś nad nimi czuwa?
- Myślę, że tak. Muszą czuć opiekę nad sobą. Tylko środki wyrazu tego poczucia, pragnienia opieki, zaopiekowania, zmieniają się tak, jak zmieniają się czasy.
A czy w swoich poszukiwaniach, badaniach coś panią zadziwiło? Może szczególnie zaskoczyło?
- Dla mnie naprawdę fascynująca jest determinacja górników w czasach komunistycznych, by walczyć o zachowanie wizerunku świętej Barbary na kopalni. Grożono tym ludziom zwolnieniem z pracy, różnego rodzaju konsekwencjami. W te działania zaangażowana była służba bezpieczeństwa, dyrekcje kopalń. I mimo tego górnicy, na przykład w kopalni „Makoszowy”, byli w stanie zagrozić, że nie zjadą, jak Barbara zostanie zabrana do muzeum i że będą czekać z kilofami. Albo, proszę sobie wyobrazić, głęboka komuna 1954 rok i jeden jedyny strajk w tym czasie w kopalni „Wieczorek” odbył się z powodów religijnych. A wszystko dlatego, że ołtarz świętej Barbary z mozaiką, która dzisiaj znajduje się w Muzeum Historii Katowic na Nikiszowcu, został wówczas zasłonięty taką dekoracją planu sześcioletniego. I górnicy zastrajkowali. Domagali się by Barbara była odsłonięta. I to był jedyny strajk, który nie był związany na przykład z cenami żywności, z dostępnością żywności czy z bezpieczeństwem w pracy. On dotyczył tylko i wyłącznie wizerunku świętej Barbary i tego, że oni chcieli ją widzieć.
Uwielbienie dla świętej Barbary było silniejsze niż strach przed ówczesną władzą...
- To jest szczególne. I gdy w okresie „karnawału” Solidarności wszystkie święte Barbary wróciły na kopalnie, to po wprowadzeniu stanu wojennego, gdy władza znowu śrubę przykręciła, to jednak już nie odważyła się usuwać tych wizerunków. Wcześniej przez lata pięćdziesiąte, sześćdziesiąte i siedemdziesiąte toczyła się nieustanna walka górników o to, żeby mieć gdzieś te Barbary blisko siebie, a nawet jeżeli mimo tego oporu, Barbary usuwano z cechowni, to wie pani co się działo na dole? W każdym warsztacie, w każdej niszy, wszędzie umieszczano przynajmniej mały obrazek, figurkę.
Podczas badań naukowych związanych z kultem świętej Barbary na Górnym Śląsku, dokonała Pani niezwykłego odkrycia. Mianowicie, że stuletni tryptyk z wizerunkiem świętej Barbary z ruchu Bielszowice KWK Ruda skrywa w sobie dzieło o znacznie większej wartości artystycznej, niemieckiego malarza i projektanta Maxa Wislicenusa.
- Tajemnicę obrazu z Bielszowic odkryłam, gdy otrzymałam zdjęcie obrazu świętej Barbary Maxa Wislicenusa od profesor Ewy Marii Poradowskiej Werszler z Wrocławia. Zdałam sobie wtedy sprawę, że ten właśnie wizerunek przebija spod farby malowidła w Bielszowicach. Bo wyraźnie pod malunkiem widać inne dzieło, zarys cechowni, koronę i lilie. I że podobny obraz Barbary Maxa Wislicenusa znajduje się w kopalni Makoszowy, nawet rama jest identyczna. I gdy zaczęłam przeglądać różne archiwalia, okazało się, że ówczesna dyrekcja kopalni Królowa Luiza w 1906 roku zleciła temu artyście namalowanie dwóch obrazów świętych Barbar. Jeden z tryptyków trafił do kopalni Makoszowy, a drugi do Bielszowic, ale z niewiadomych powodów został zamalowany około 1920 roku.
A czy ma Pani jakiś swój ulubiony wizerunek świętej Barbary z kopalni, do którego ma Pani wyjątkowy sentyment?
- Mam oczywiście do świętych Barbar pędzla Maxa Wislicenusa. I może się Pani zdziwi, ale mam szczególny sentyment do figurki, która jeszcze do niedawna znajdowała się w byłej kopalni Bytom w hali pomp na poziomie 650 metrów, a obecnie znajduje się w zbiorach Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu. Gdy byłam w tej hali pomp i ją zobaczyłam pierwszy raz, to od razu zwróciła moją uwagę. Została wykonana przez nieprofesjonalnego artystę. Znajdowała się w niszy, była obudowana drzwiczkami z okuciami, oświetlona lampkami. Ta Barbara jest taka dosyć krępa, niska. Ma blond włosy, zieloną sukienkę, różowe okrycie i narysowane ołówkiem rzęsy. Szczerość tego wizerunku, jego umiejscowienie, po prostu to jest coś, co mnie zachwyciło. Przypuszczalnie powstała w latach pięćdziesiątych.
Pani publikacja „Kult Świętej Barbary wśród górników kopalń węgla kamiennego na Górnym Śląsku w XIX i XX wieku” liczy 700 stron. Książka została wydana w 2018. To tom pierwszy. Czy planuje Pani kolejne?
- Tak, taki jest mój plan, żeby skończyć badania. Czas najwyższy, żeby zgodnie z zapowiedzią opublikowane zostały kolejne dwa tomy, które obejmą resztę obszaru Górnego Śląska. W tomie drugim pojawi się kult świętej Barbary w centralnej części Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. No a w trzecim- południową część, czyli zarówno stare kopalnie rybnickie, jak i nowe kopalnie jastrzębskie.
A Zagłębie?
- Zagłębiem zajął się szczęśliwie kolega Robert Garstka z Regionalnego Instytutu Kultury. Jego książka będzie miała premierę na Barbórkę. Bo to jest tak, że w pewnym momencie życia człowiek zdaje sobie sprawę, że już wszystkiego tego, co planował nie zrobi i o wszystkim już nie napisze. Więc ja po prostu część swoich materiałów udostępniłam koledze, także zdjęcia, które wykonał mój wujek, tam się znajdą. Bo już sam Górny Śląsk to jest ogrom materiałów. Część mam po wujku, częściowo też badania prowadziłam między innymi w ramach stypendium w dziedzinie kultury Marszałka Województwa Śląskiego. I teraz jeszcze szczególnie w dobie cyfryzacji, digitalizacji, rozmaitych źródeł ciągle coś odkrywam, ciągle jeszcze do czegoś docieram. Ciągle jeszcze są osoby, które przypominają sobie pewne fakty i wciąż jeszcze różne ciekawe informacje do mnie docierają związane z tymi obiektami. Dlatego od przyszłego roku ruszam ostro do pracy. Bo koniecznie dalszy ciąg musi nastąpić.
Dziękuję za rozmowę.
Zdjęcia z archiwum dr Beaty Piechy-van Schagen
Udostępnij tę stronę