Widzą kopalnie jak na dłoni – dyspozytorzy centrali PGG
W środku nocy mają prawo obudzić i zerwać na równe nogi siedem osób ze ścisłego kierownictwa oraz rzecznika prasowego, jeśli w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej coś się wydarzy. Codziennie o poranku osobiście składają prezesowi zarządu raport dobowy: o wydobyciu i ekspedycjach węgla w trzynastu zakładach górniczych z dokładnością do jednej tony, o postępie ścian i robót przodkowych – z precyzją do metra.
Dyżurni pracują bez przerwy przez 24 godziny na dobę. Dostępu do Centralnej Dyspozytorni PGG S.A. w budynku przy ul. Powstańców w Katowicach strzegą metalowe drzwi z zamkiem cyfrowym, by nikt postronny nie przejął kontroli nad pulpitem, ekranami i łącznością. Cały stały zespół liczy tylko 4 osoby – to doświadczeni górnicy, którzy po latach pracy pod ziemią i na powierzchni, znają kopalnie jak własną kieszeń. Dyspozytorzy dyżurują parami: jeden z nich od 2018 roku obsługuje w dyżurce Centrum Nadzoru Energomechanicznego – śledzi wyłącznie pracę maszyn i urządzeń górniczych pod ziemią.
- Zdarzało się, że do dyspozytorni w centrali PGG zaglądali przy jakiejś okazji naczelni inżynierowie kopalń albo ich dyrektorzy. Z reguły z zaskoczenia łapali się za głowę i rzucali słowa, których nie wolno powtarzać publicznie! Bo zaraz od wejścia ich wzrok przykuwał wielki ekran z dokładnym planem zakładu, na którym widać on-line rzeczywiste wskazania z tysięcy czujników pod ziemią! Nie przypuszczali, że widzimy tak dokładnie i tak wiele! Cała kopalnia jak na dłoni – śmieją się dyspozytorzy centrali. Proszą jednak, żeby zaznaczyć, że – wbrew plotkom, które czasem słyszą – na pewno nie bawią się w "Wielkiego Brata" wobec kolegów z kopalń.
Ich zadaniem jest przyjmowanie i weryfikacja ogromnego strumienia danych, przede wszystkim o wydobyciu i produkcji węgla handlowego, załadunkach wagonów, postępach robót przygotowawczych i ścian. Gdyby ruchy wydobywcze na własną rękę wysyłały te informacje do kierownictwa spółki, powstałby straszny bałagan.
- To nie jest praca dla roztargnionych i gap. Na pewno trzeba się bardzo zaprzyjaźnić z zegarkiem! Do godziny 6 rano kopalnie muszą wysłać nam swoje wyniki, a my mamy niewiele czasu, by sprawdzić liczby, uporządkować, wydrukować i zanieść w postaci czytelnego raportu na biurko prezesa spółki – mówi 36-letni Wojciech Brzóska, który obserwuje podczas dyżuru parametry pracy maszyn. Widzi np. jakie ciśnienie hydrauliczne podpiera strop w każdej sekcji obudowy mechanicznej w każdej z kopalń. Kiedy rusza dowolny przenośnik odstawy pod ziemią lub skip i kiedy bezczynnie się zatrzymuje, jakie stężenie tlenu, metanu i jaka temperatura panuje w danym punkcie wyrobiska. Gdyby doszło do poważnej awarii maszyn, dyspozytor energomechaniczny centrali będzie pomagał koordynować akcję serwisową.
- Dyspozytorzy kierujący ruchem zakładów górniczych, od których naprawdę zależy zdrowie i życie górników, czuwają w kopalniach. Mamy do nich wielki szacunek – mówi Tadeusz Frydecki (ma 55 lat i 36 lat stażu górniczego, zaczynał pracę w nieistniejącej już kopalni Żory).
Dodaje, że w PGG każdy z dyspozytorów z kopalń delegowany jest na dwumiesięczne staże w centrali. Pracując wspólnie dyżurni poznają siebie nawzajem i specyfikę zadań w katowickiej siedzibie spółki. Dzięki temu później ich kontakt telefoniczny przebiega sprawniej, kiedy w jak najkrótszym czasie, jak najmniejszą ilością słów trzeba wiernie przekazać najważniejsze informacje.
Gdy w kopalni dojdzie do wypadku lub katastrofy, dyspozytor na miejscu w pierwszych 10-15 minutach koncentruje się tylko na ratowaniu ludzi pod ziemią, dysponuje ratowników, wzywa na pomoc pogotowie i służby, wydaje niezbędne polecenia, zarządza ewakuację i zabezpiecza akcję. Potem łączy się z Centralną Dyspozytornią i przekazuje komunikat. Dyżurni w Katowicach są pierwszymi spoza kopalni, którzy dowiadują się o nieszczęściu lub zagrożeniach pod ziemią.
Za pośrednictwem dyspozytorów centrali informacja niezwłocznie - bez względu na porę dnia i nocy - dociera do ścisłego kierownictwa spółki. PGG uruchamia wtedy niezbędne wsparcie. Zanim media skontaktują się z rzecznikiem prasowym, czekają już na dziennikarzy wiarygodne i potwierdzone wiadomości, którymi interesuje się często cała Polska i media za granicą.
- Tak samo szybko, jako pierwsi, dowiedzieliśmy, że w Rydułtowach ratownicy odnaleźli żywego górnika, że transportują go na powierzchnię. Co wtedy czuliśmy? Takich chwil raczej nie da się opisać słowami! – wspominają katowiccy dyspozytorzy. O tym, że gdzieś pod ziemią stało się coś złego, mogą wywnioskować pośrednio, obserwując wskazania czujników na ekranie.
- Ale o tym, że udało się uratować ludzi i taką radość, jaka wtedy wybucha, może przekazać tylko drugi człowiek… - zamyślają się dyspozytorzy.
Centralna Dyspozytornia PGG S.A. działa w ramach krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego, na bieżąco współpracuje m.in. z Wojewódzkim Centrum Zarządzania Kryzysowego i RCB (Rządowym Centrum Bezpieczeństwa).
Zespół dyspozytorów centrali PGG S.A. tworzą obecnie: Tadeusz Frydecki, Lesław Sołówka, Wojciech Brzóska, Stanisław Wodarski (dwaj ostatni w Centrum Nadzoru Energomechanicznego) oraz oddelegowani z kopalń Adam Kalfa i Łukasz Siodłok.
Udostępnij tę stronę